#opowiadanie
Rozdział czwarty
Podwójna tajemnica
1
Dojechanie do kawiarni zajęło im trochę czasu ze względu na duży ruch uliczny. Gdy znaleźli się na miejscu, Marlena zatrzymała samochód na parkingu i zgasiła silnik. Zobaczyła na nim dużo innych pojazdów, co sprawiło, że uśmiechnęła się pod nosem. Oznaczało to, że interes kwitł w najlepsze.
Jacek, uświadomiwszy sobie, gdzie się znajduje, poczuł, że trzęsą mu się ręce, a serce łomocze w piersi jak oszalałe. W duchu modlił się, by nikt nie odkrył, że tak naprawdę jest mężczyzną, przebranym za kobietę. Gdyby ktokolwiek się zorientował, Jacek stałby się pośmiewiskiem.
– Wysiadaj Agatko, na co czekasz? – odezwała się Marlena, wymyślając na prędce żeńskie imię dla Jacka.
Chłopak powoli odpiął pas, po czy otworzył drzwi i wysiadł na zewnątrz. Przez moment obserwował budynek kawiarni, aż nagle poczuł silne szarpnięcie za rękę.
– Chodź już mała, bo się spóźnimy – ponaglała go Marlena. Otworzyła drzwi i oboje weszli do środka.
2
Po wejściu do kawiarni, Jacek zobaczył panujący w niej ruch, co sprawiło, że zaczął bać się jeszcze bardziej. Ów strach potęgował również fakt, iż kilku klientów rzuciło mu przelotne spojrzenia. Jacek miał jednak nadzieję, że żaden z nich niczego nie zauważył.
Chłopak szedł za Marleną, która pędziła w stronę lady tak szybko, że musiał niemal biec, by dotrzymać jej kroku. Kiedy oboje znaleźli się na miejscu, Marlena przeszła za ladę, ruchem ręki karząc Jackowi zrobić to samo.
– Kto to? – zapytała obsługująca za ladą kobieta, która była siostrą Marleny. Wpatrywała się w Jacka tak intensywnie, iż jej wzrok niemal przeszywał go na wylot.
– Moja koleżanka, Agata – odparła z uśmiechem Marlena.
Agnieszka posłała siostrze zdziwione spojrzenie.
– Nigdy mi o niej nie opowiadałaś.
Prawdę mówiąc, Marlena nie chciała za bardzo pogrążać Jacka. Na obecną chwilę nie miała po temu powodu. Rzuciła więc wymijająco:
– Bo nie było o czym. To moja znajoma ze studiów. Spotkałyśmy się wczoraj na mieście i zaprosiłam ją do siebie.
Agnieszka uśmiechnęła się przyjaźnie do Jacka, po czym całując go w policzek, powiedziała:
– Miło mi, Agnieszka.
Jacek odwzajemnił pocałunek, nie mówiąc ani słowa. Nie chciał, by ton jego głosu cokolwiek zdradził. Agnieszka widząc brak reakcji z jego strony, spojrzała na siostrę i szepnęła jej do ucha:
– Jakaś dziwna ta twoja koleżanka. W ogóle się nie odzywa.
– Jest po prostu trochę nieśmiała – odparła szybko Marlena – Ostatnio dużo przeszła.
Agnieszka zrobiła zaciekawioną minę.
– Serio? Co konkretnie?
Marlena nie umiejąc niczego na szybko wymyślić, machnęła ręką, mówiąc:
– Później ci powiem. Teraz zajmijmy się kwestiami biznesowymi.
3
Nim Marlena zaczęła rozmawiać z siostrą, zaprowadziła Jacka na zaplecze, gdzie znajdował się jedynie niewielki stolik z dwoma krzesłami, czajnik elektryczny i radio przenośne. Marlena kazała Jackowi siedzieć cicho do czasu, aż pozałatwia wszystkie sprawy.
Jacek siedział na krześle, słuchając radia i rozmyślając o tym wszystkim. Nigdy nie przypuszczał, że spotka go w życiu tak wielkie upokorzenie. Fakt, że Marlena zrobiła z niego duże dziecko był jeszcze w stanie przetrzymać. W końcu od zawsze lubił ten świat. Niestety to, że przeistoczyła go w kobietę było nie do przyjęcia i gdyby nie to, że zrobiła mu dużo zdjęć, którymi bez przerwy go szantażowała już dawno by jej się sprzeciwił.
Jacek uświadomił sobie również, iż w pewnym sensie nosi w sobie podwójną tajemnicę. Nie dość, że uwielbiał nosić pieluszki, to jeszcze był mężczyzną, przebranym za kobietę.
Po dłuższym czasie owych rozmyślań, Jacek zaczął się niepokoić. Minęło już ze czterdzieści minut, a Marlena wciąż nie wracała. Z początku Jacek chciał pójść do bufetu i sprawdzić, czy jego mamusia wciąż tam jest, ale szybko z tego zrezygnował. Marlena wszak kazała mu nie ruszać się stąd ani na krok.
Stres związany z ciągłym oczekiwaniem na Marlenę sprawił, że Jacek poczuł nagle intensywne parcie na mocz. Tak silne, iż musiał wytężać wszystkie siły, by nie posikać się w majtki.
Niestety jego starania nie przyniosły żadnego efektu, ponieważ po chwili Jacek poczuł ciepłą strużkę moczu, spływającą mu po nogach. Z początku pomyślał, że podpaska, którą miał na sobie, wchłonie wszystko, lecz się przeliczył. Podpaski były wszak przeznaczone dla kobiet w czasie miesięcznego krwawienia. Ich wkład był niewielki i absolutnie nie nadawał się do zapełniania go moczem.
Bez przerwy sikając, Jacek czuł przeogromny strach, zmieszany z wielkim zażenowaniem. Jak wytłumaczy się ze wszystkiego swojej mamusi? Co powie Marlena, kiedy zorientuje się, co się stało?
Jacek nie chciał nawet o tym myśleć.
Był tak przerażony, że miał ochotę wrzeszczeć. Zakrył więc usta dłonią, chcąc stłumić narastający w gardle krzyk.
Kiedy w końcu cały mocz z niego wypłynął, Jacek spuścił głowę i zobaczył olbrzymią kałużę moczu na podłodze. Tak bardzo go to zszokowało, że zaczął biegać po zapleczu, szukając jakiegoś ręcznika lub czegokolwiek innego czym mógłby wszystko zetrzeć. Niestety niczego takiego tutaj nie było, więc Jacek wpadł na pomysł, by zdjąć skarpetki, które miał na nogach i choć częściowo pozbyć się kałuży.
Już miał się pochylić, by zdjąć buty, gdy nagle na zapleczu pojawiła się Marlena. Widząc olbrzymią kałużę moczu na podłodze, szeroko otworzyła oczy ze zdumienia.
– A co ty tu wyprawiasz, moja droga?
Jacek miał ochotę ze wstydu zapaść się pod ziemię. Mimo to, wyznał:
– Przepraszam, mamusiu. To był wypadek.
Marlena stała niemal na baczność, wciąż wlepiając wzrok w kałużę. W pierwszej chwili Jacek pomyślał, że ukarze go za to, co zrobił, lecz kobieta niespodziewanie parsknęła cichym śmiechem.
– A to ci dopiero numer – przyznała, gdy już się opanowała – Naprawdę jesteś pełna niespodzianek, Agatko.
Jacek nie miał pojęcia jak na to zareagować. Po chwili Marlena otworzyła torebkę i wyjęła zniej dużą różową pieluszkę. Wyciągnęła rękę, wręczając ją Jackowi.
– Masz. zakładaj – powiedziała i wskazując palcem na kałużę moczu na podłodze, dodała: – Zaraz przyjdę i to zetrę.
Biorąc do ręki pieluszkę, Jacek zastanawiał się, kiedy Marlena zdążyła ją spakować. Uznał jednak, że nie warto zaprzątać sobie tym głowy. Był teraz w siódmym niebie. Wiedział, że mając na sobie takie zabezpieczenie nic mu nie grozi. Uśmiechnął się serdecznie, mówiąc:
– Dziękuję, mamusiu.
Marlena nic nie mówiąc, odwróciła się na pięcie i opuściła zaplecze.
4
Po owym incydencie, Marlena uwinęła się z przyjęciem zamówienia w ciągu piętnastu minut, po czym pożegnawszy się z siostrą, zabrała Jacka ze sobą.
W czasie drogi powrotnej, Jacek zauważył, że Marlena jest dziwnie podminowana. Zastanawiał się, co też mogło być tego przyczyną i doszedł do wniosku, iż to zapewne jego niedawne zachowanie tak ją zirytowało. Kobieta była tak bardzo zamyślona, że prowadziła samochód niczym w transie. Jacek miał tyko nadzieję, że nie spowoduje wypadku.
5
Po dojechaniu na miejsce i wejściu do mieszkania, Marlena westchnęła głęboko, po czym zwróciła się do Jacka:
– Rozbieraj się. Przebiorę cię w pieluszkę.
Jacek był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Miał już dość bycia kobietą. Jednocześnie wciąż zastanawiał się, co sprawiło tak radykalną zmianę w zachowaniu jego mamusi. Z początku chciał ją o to zapytać, lecz uznał, że w końcu może sama mu powie.
Szybko zdjął z głowy perukę oraz resztę ubrania, rzucając wszystko niedbale na łóżko. Stojąc nagi przed Marleną, ze zdziwieniem odkrył, że nie odczuwa ani krzty wstydu. Kobieta uśmiechnęła się i powiedziała:
– Połóż się. Zaraz cię przebiorę.
Jacek zrobił to chętnie. Marlena poszła do sypialni, wyjęła z szafki opakowanie pieluszek oraz przybory do pielęgnacji i wróciwszy do pokoju, nasmarowała Jackowi genitalia, włożywszy jednocześnie pieluszkę, foliowe majtki, spodnie i koszulę.
Kiedy Jacek był już zapieluchowany, nagle usłyszał dźwięk telefonu. Z początku myślał, że to jego komórka, lecz szybko przypomniał sobie, że przecież ma ją wyłączoną od wczoraj.
Zobaczył jak Marlena wyjmuje swój telefon, po czym spogląda w wyświetlacz. W pierwszej chwili jej mina była dość obojętna, lecz na jej twarzy szybko pojawił się grymas strachu i Jacek zdał sobie sprawę, że coś jest na rzeczy. Kobieta miała szeroko otwarte oczy i wpatrywała się niemrawo w ekran wyświetlacza.
– Co się stało? – zapytał, lecz nie uzyskał odpowiedzi. Postanowił zatem wyrwać jej telefon z ręki i samemu sprawdzić. Z początku myślał, że Marlena jakoś się temu sprzeciwi, jednak była tak zszokowana, że nie ruszyła się ani o jotę.
Jacek powoli podszedł bliżej i wyciągając rękę, szybkim ruchem zabrał Marlenie telefon. Kobieta ocknęła się natychmiast, pisnąwszy na całe gardło:
– Oddawaj to, gnoju! Nie masz prawa!
Jacek był jednak zbyt zaciekawiony, by tak po prostu odpuścić. Uciekł w kąt pokoju, po czym szybko spojrzał w wyświetlacz, a to, co na nim zobaczył sprawiło, iż poczuł, że na ułamek sekundy serce przestaje mu bić.
W wiadomości, która pochodziła od Agnieszki, widniało kilka jego zdjęć: tych samych, które Marlena zrobiła mu całkiem niedawno.
Jacek nie wiedział, skąd Agnieszka je miała, ale co do jednego miał pewność: był już skończony. Agnieszka na pewno roześle je dalej, przez co całe miasto dowie się o jego upodobaniach.
Jacek był tak zestresowany, że drżał na całym ciele, ciężko oddychając. Ręce zaś spociły mu się tak bardzo, iż mimowolnie upuścił telefon na podłogę.
6
Oboje siedzieli w milczeniu, nie wiedząc jak się zachować. Cała ta sytuacja zarówno dla Marleny jak i dla Jacka była bardzo niezręczna. Prawda była taka, że Marlena nie miała pojęcia jak to możliwe, iż Agnieszka posiadała zdjęcia Jacka na swoim telefonie. Przecież pilnowała ich jak oka w głowie. Jacek był z kolei pewien, iż po tym, co się stało, musi jak najszybciej stąd wyjechać. Wiedział, że już niedługo wiadomość o jego upodobaniach rozniesie się, wystawiając go na pośmiewisko.
Nie miał więc innego wyjścia.
Cisza panująca w pokoju była niemal złowroga. Po chwili jednak Marlena odezwała się, a jej ton był pełen poczucia winy:
– Przepraszam – mruknęła, nie patrząc na Jacka.
Chłopak nie wiedział, co odpowiedzieć. Z jednej strony słyszał w jej głosie szczerość, a z drugiej miał do niej ogromny żal za to, że tak bardzo zawaliła sprawę. Gdyby nie zrobiła żadnych zdjęć, wszystko byłoby w jak najlepszym porządku.
– A co mi po twoich przeprosinach? – odparł dość chłodnym tonem – Teraz i tak wszyscy się dowiedzą.
Marlena wciąż unikała jego spojrzenia.
– Sama nie wiem jak mogłam do tego dopuścić – broniła się – Wyszłam tylko na chwilę, by sprawdzić ja sobie radzisz i...
– To dlaczego do jasnej cholery nie wzięłaś ze sobą telefonu, co? – uciął wulgarnie Jacek.
Marlena westchnęła.
– Zostawiłam go na wypadek, gdyby dzwonił dostawca. Prosiłam Agnieszkę, by w razie czego odebrała i powiedziała, że może przywieźć towar. Nie przypuszczałam, że zacznie grzebać w moim telefonie.
– To chyba nie znasz własnej siostry.
Marlena milczała przez moment, a następnie mruknęła:
– Przepraszam Jacek. Porozmawiam z Agnieszką i poproszę, żeby usunęła te zdjęcia.
Jacek nie wierzył, że Agnieszka to zrobi. Gdyby faktycznie miała tak postąpić, nie wysyłałaby ich Marlenie.
– Nic ci to nie da – zaprzeczył.
– Nie wiadomo, może warto spróbować.
Jacek nagle wyobraził sobie Agnieszkę, oglądającą jego zdjęcia i śmiejącą się z niego do rozpuku. Wszak nie codziennie zdarzało jej się widywać dorosłego mężczyznę w pieluszce i damskim ubraniu.
– Serio, nie kłopocz się – rzucił z westchnieniem – Niedługo i tak mnie już tu nie będzie.
Marlena rzuciła mu zdziwione spojrzenie.
– Jak to?
– Po prostu wyjeżdżam jak najdalej stąd.
– Mówisz poważnie?
– Jak najbardziej. Myślisz, że tu zostanę? Gdybym to zrobił już zawsze byłbym wytykany palcami.
Marlena lekko pokręciła głową.
– Daj spokój. Zobaczysz, że Agnieszka nikomu nie wyśle tych zdjęć.
Marlena zaczęła powtarzać to jak mantrę i Jacek prawie dał się przekonać.
– Może i nie – przyznał – ale któregoś dnia może się zdarzyć, że przez przypadek komuś o tym powie. Wiesz, co wtedy będzie? Plotka sama się rozniesie, bo nie wierzę, że wszyscy byliby zdolni dochować tajemnicy.
Marlena uznała, że Jacek ma trochę racji. Doszła jednak do wniosku, że nie warto tworzyć w głowie czarnych scenariuszy.
– To bez znaczenia – odparła – Dopóki ludzie nie zobaczą zdjęć, nie będą mieli żadnego dowodu.
– Nie muszą go mieć. Sama mówiłaś, że czasem wystarczy jedno słowo, by kogoś pogrążyć.
Marlena nie miała już siły na dłuższe przekomarzanie się z Jackiem, więc wyznała:
– Może i tak, ale wiedz, że nie chciałam, by tak wyszło.
Jacek słysząc to, rzucił jej gniewne spojrzenie.
– To po jaką cholerę robiłaś te zdjęcia?
– Bo nie wierzyłam twoim słowom i sama chciałam się upewnić, że lubisz pieluchy
– I co, upewniłaś się?
Marlena spuściła głowę, nie mówiąc ani słowa. Jacek widząc brak reakcji z jej strony, energicznie podniósł się z fotela.
– Spadam stąd. Nic tu po mnie.
7
Jacek był tak wkurzony, że pakując się, zapomniał przebrać się w normalny strój. W tej chwili jednak w ogóle go to nie obchodziło. Chciał jak najszybciej znaleźć się daleko stąd, by przypadkiem nikt nie wytykał go palcami.
Wsiadł w samochód i pojechał w kierunku poznania. Na obecną chwilę zamierzał zatrzymać się w niedrogim motelu, by sprawdzić, czy sprawa nabierze rozgłosu. Zostało mu jeszcze trochę pieniędzy, więc uznał, że spokojnie będzie mógł zatrzymać się na tydzień. Doszedł do wniosku, że jeśli do tego czasu nic się nie wydarzy, wróci do warszawy. Nie zamierzał bowiem przesadzać — w innym mieście ciężko byłoby mu znaleźć pracę, przez co nie mógłby wynająć mieszkania i dokończyć studiów.
Jednego był oczywiście pewien — już nigdy więcej nie zatrzyma się u Marleny. W tej chwili za dużo ryzykował. Nawet, jeżeli Agnieszka usunie jego zdjęcia, to w jej pamięci Jacek już na zawsze pozostanie dziwakiem, lubiącym pieluszki.
Tak samo jak i w oczach Marleny...
Oto czwarty (i zarazem ostatni) rozdział naszego opowiadania. Dajcie znać jak odbieracie je jako całość. Będziemy wdzięczni za wszelkie opinie. No i oczywiście bardzo dziękujemy za przeczytanie rzeczonej (i jednocześnie fikcyjnej) historii. Mamy nadzieję, że dobrze się przy niej bawiliście.
Pozdrawiamy :)
J3rry i Marek