Zdarzyło się Wam kiedyś w miejscu publicznym zauważyć kogoś, kto prawdopodobnie może mieć lub ma na sobie pieluszkę? Mi chyba dziś pierwszy raz się zdarzyło, a przynajmniej mam takie odczucie.
Szedłem chodnikiem w dość większej odległości (dystans społeczny, hyhy) za kobietą (dość młodą, na oko z 30 lat), ona nagle się zatrzymała, skrzyżowała nogi i wyglądała na dość zdenerwowaną. Następnie znów zaczęła iść, po czym ponownie się zatrzymała i skrzyżowała nogi i "złapała" się za kroczę. Kiedy ją mijałem, to widziałem, że jej twarz była jasnoczerwona (tzw. spaliła buraka). Była wyraźnie zawstydzona. Specjalnie szedłem wolniej, żeby mogła mnie "wyprzedzić", jak już to zrobiła, to zauważyłem, że co jakiś czas dotyka dłonią tyłu swoich spodni. A co więcej, na spodniach nie było widać "rowka", tylko wybrzuszenie. Więc mam dość poważne podejrzenia, że przydarzył jej się mały wypadek, a pod spodniami kryła się pieluszka.
#zzyciawziete #pytanie