to chyba zależy od osoby. niektórzy faktycznie potrzebują akceptacji, inni po prostu chcą mieć z kim o tym porozmawiać. dla mnie oba te aspekty są całkiem fajne, chociaż nie zależy mi na tyle, żeby się przyznawać do swoich kinków przed bardziej vanilla osobami
Jestem facetem więc jak ktoś mi opowiada o swoich problemach to zakładam, że oczekuje jakiejś rady albo chociaż podpowiedzi jaką ścieżkę wybrać aby rozwiązać problem. Ale nauczyłem się, że kobiety (przynajmniej w tej większości, które poznałem) bardziej oczekują wysłuchania i pokiwania głową albo przytulenia zamiast jakichkolwiek słów.
Kiedyś dawno, dawno temu koleżanka po imprezie zapytała się czy moge chwilę zostać jak już wszyscy wyjdą - i tak przesiedziałem obok jej łóżka całą noc słuchając o jej problemach. Co ważne - sama poprosiła aby tylko ją wysłuchał. A rozwiązanie swoich problemów znalazła sama. Musiała tylko sie komuś z nich wygadać.
osobiscie ma to dla mnie bardzo duze znaczenie, poniewaz cenie sobie otwartosc i wkladam bardzo duzo czasu i emocji w kazda relacje
nie chodzi tutaj nawet o sama realizacje kinku, co bardziej swobodne gadanie o nim w towarzystwie innych, dzielenie sie jakimis anegdotkami, czasami nawet zdjeciami i to poczucie, ze nie mam nic do ukrycia i moge byc w pelni soba - tylko wtedy czuje satysfakcje z relacji
ja mam wrażenie, że ogólnie poruszanie tematu abdl i takich dookoła podobnych jest jednym z niestety najbardziej z jednej strony wstydliwych, a z drugiej obarczonych poniękąd takim mocnym społecznym odrzuceniem.
przykładowo mam koleżankę, która jest bardzo w bdsm jako domina, ale mam wrażenie, że nawet z perspektywy takiego standardowego człowieka przyznanie się do tego, że mamy kink na bycie niewolnikiem czy nawet switchem czy ogólnie, że można być uległym w związku nie jest tak mocno villainizowane jak posiadanie jakiegoś kinku pieluchowego. ba - nawet jakieś omorashi czy scat są chyba w postrzeganiu ludzi bardziej "normalne", co z jednej strony trochę mnie dziwi, a z drugiej mam cały czas poczucie, że jak powiem to komuś bliskiemu to zostanę przyrównany do kogoś kim nie jestem - wrzucony do jakieś szufladki.
fajnie byłoby móc znaleźć osobę, której w 100% dałoby się w tej sprawie zaufać nie pozostając przy tym anonimowym, ale to chyba trzeba mieć kupę szczęścia i odwagi, żeby trafić na taką jednostkę.