#opowiadanie

Rozdział 3


Dobra rada



Nazajutrz, Natalia wstała do pracy strasznie niewyspana. Wszystko dlatego, iż przez większą część nocy rozmyślała o swoich problemach żołądkowych. Obawiała się, że mogą się one powtórzyć. Na obecną chwilę nie miała jednak pieluchy, dzięki której mogłaby się przed tym zabezpieczyć. Stwierdziła zatem, że zaraz po pracy podjedzie do pobliskiej apteki po chociażby kilka sztuk. Chciała po prostu wypróbować, jak będzie się ich używać.
Zaraz po wstaniu z łóżka, Natalia wzięła poranny prysznic i zrobiła sobie delikatny makijaż. Nie zjadła jednak śniadania. Uznała, że jeżeli zacznie pracę z pustym żołądkiem, nie podrażni go, przez co nie dopadnie jej rozwolnienie.
Kiedy była już gotowa, wyszła z mieszkania (wcześniej chciała jeszcze zabrać Lunę na podwórko, lecz na zewnątrz było tak zimno, że szybko z tego zrezygnowała), wsiadła do samochodu i pojechała do pracy.

*

Parkując przed gmachem biblioteki, Natalia zgasiła silnik i na moment pogrążyła się w myślach. Uświadomiła sobie, że źle zrobiła, nie kupując wcześniej choćby jednej pieluchy. Wiedziała, że jeżeli znów dostanie rozwolnienia, nie będzie miała się czym zabezpieczyć. Doszła jednak do wniosku, że tym razem w łazience na pewno jest papier toaletowy.
Wpadła również na pomysł, iż jeśli znów źle się poczuje, poprosi Grażynę, by puściła ją do domu. Bądź co bądź był już piątek, a w piątki zwykle nie było zbyt wielu czytelników wypożyczających książki.
Przez krótką chwilę, Natalia znów poczuła się tym wszystkim nieco skrępowana. Zdała sobie jednak sprawę, że tak naprawdę nie ma się czego wtydzić. Problemy żołądkowe zdarzają się przecież bardzo wielu ludziom.
Delikatnie pokręciła głową, chcąc wyrwać się z objęć własnych myśli, a potem otworzyła drzwi i wysiadła z samochodu. Przez chwilę wpatrywała się w okna budynku, po czym weszła do środka.

*

Kiedy znalazła się wewnątrz biblioteki, udała się do szatni, gdzie zostawiła torebkę i kurtkę, po czym wróciła do swojego stanowiska. Już miała zabrać się do pracy, gdy ze zdziwieniem stwierdziła, że nigdzie nie ma Grażyny. Zaczęła więc rozglądać się dookoła w nadziei, że gdzieś ją dostrzeże i w końcu zauważyła ją, krążącą między regałami. Kobieta była tak bardzo pochłonięta swoimi sprawami, że nie zorientowała się nawet, iż Natalia zjawiła się w pracy.
– Cześć, Grażynko – powiedziała, chcąc się przywitać.
Grażyna, słysząc jej głos, wzdrygnęła się mocno, a potem odwróciła się w jej stronę i rzekła przelęknionym tonem:
– Jezu, Natalia. Nie strasz mnie.
Natalia uśmiechnęła się półgębkiem.
– Wybacz, nie chciałam – przyznała i dodała: – Widzę, że rzuciłaś się w wir pracy.
Grażyna westchnęła.
– Tak. Muszę poukładać brakujące książki na wszystkich regałach. Sporo ich, więc zabrałam się za to od razu. Tym bardziej, że nie wiedziałam, czy pojawisz się dziś w bibliotece.
Natalia poczuła się lekko speszona, słysząc te słowa. Mogła wszak zadzwonić do Grażyny i poinformować ją, że przyjedzie. Postanowiła jednak się nie tłumaczyć. Zamiast tego, zadeklarowała:
– Nie martw się. Pomogę ci.
Grażyna pokręciła głową.
– Nie trzeba. Sama masz przecież dużo roboty. Musisz uporządkować kartotekę i obsłużyć czytelników.
Natalia rozejrzała się dookoła, uśmiechając się do siebie. Oprócz niej i Grażyny nie było tu bowiem nikogo.
– W tej chwili nie mam kogo obsługiwać, więc dobrze by było, gdybym ci się na coś przydała.
Grażyna nie miała ochoty dłużej się przekomarzać się z Natalią, więc odrzekła z dezaprobatą:
– No dobra, dzięki.

*

W czasie porządkowania książek na półkach, Natalia była zmuszona kilka razy przerwać zajęcie, gdyż w bibliotece pojawiło się kilku czytelników, których musiała obsłużyć. Jeden z nich był tak strasznie niezdecydowany, że Natalia zaczynała już tracić cierpliwość. Bez przerwy musiała krążyć między regałami, pomagając mu wybrać jakąś książkę, która koniec końców i tak nie przypadła mu do gustu. Trwało to prawie czterdzieści minut, aż w końcu mężczyzna zdecydował się na powieść Grahama Mastertona: "Siostry krwi"
Kiedy książki zostały już uporządkowane (zajęło im to ponad godzinę, gdyż było ich naprawdę dużo), Natalia usiadła przy swoim stanowisku, porządkując kartotekę. Grażyna zaś jak zwykle sprawdzała coś w komputerze.

*

Kiedy wybiło południe, obie udały się na przerwę. Siedząc przy stole i pijąc herbatę, Grażyna zauważyła, że Natalia nie wzięła ze sobą śniadania. Zaniepokojona tym faktem, spytała więc:
– I jak tam twoje problemy żołądkowe? Minęły?
Natalia spuściła nieco wzrok, czując się skrępowana tym pytaniem. Postanowiła jednak nie okłamywać koleżanki. Upiła łyk herbaty i wyznała melancholijnym tonem:
– Nie do końca. Wczoraj po powrocie do domu zjadłam talerz zupy pomidorowej i znów mnie pogoniło.
Grażyna zrobiła zaskoczoną minę.
– Kurczę, to niedobrze. Może masz jakieś problemy z jelitami?
Natalia skinęła głową.
– To samo pomyślałam.
– Chyba powinnaś pójść z tym do lekarza – zaproponowała Grażyna, gryząc kęs kanapki z żółtym serem.
Natalia już wcześniej sobie to uświadomiła. Wiedziała jednak, że w tym tygodniu i tak niczego nie załatwi, więc będzie musiała trochę poczekać.
– Mam taki zamiar, ale dopiero po niedzieli.
Grażyna nie do końca rozumiała, dlaczego Natalia nie chciała załatwić tego jeszcze dzisiaj. Dopiero po chwili przyszło jej do głowy, że za parę godzin zaczyna się weekend.
– No tak, dziś nie ma sensu. Mamy przecież piątek.
– Niestety nie wiem jak się zabezpieczyć na wypadek, gdyby problemy żołądkowe znów się powtórzyły – powiedziała Natalia, puszczając jej uwagę mimo uszu i upijając łyk herbaty.
Przez moment Grażyna jadła kanapkę w milczeniu, a następnie zasugerowała:
– Może kup sobie pieluchomajtki?
Słysząc słowa Grażyny, Natalia poczuła, że czerwieni się ze wstydu. Wcześniej sama brała pod uwagę podobną ewentualność, aczkolwiek nie sądziła, że coś takiego wypłynie z ust koleżanki.
– W sumie mogłabym. Tylko że...
– Tylko co? – spytała Grażyna widząc, że Natalia przerwała w pół zdania.
– To takie krępujące – dokończyła.
Grażyna uśmiechnęła, wyraźnie rozbawiona, wkładając do ust resztki kanapki i intensywnie ją przeżuwając.
– Niby dlaczego? – mówiła z pełnymi ustami – Przecież to zupełnie normalne, kiedy ma się niekontrolowane wypróżnienia.
Natalia musiała przyznać, że Grażyna ma rację. Nie wiedziała tylko jak zareagują na to inni.
– Może i tak. Tylko co powiedzą moi znajomi, kiedy się dowiedzą?
Grażyna pokręciła głową z niedowierzaniem. Nie sądziła, że Natalia będzie zadawać tego typu pytania.
– Daj spokój, dziewczyno – niemalże ją skarciła – Przecież nie będziesz mówiła o tym wszystkim dookoła.
– Nie, ale...
– Przestań już – ucięła Grażyna – Prosto po pracy jedź do apteki i kup sobie jakieś chłonne pieluchomajtki. Jestem pewna, że wytrzymasz w nich kilka dni, a kiedy pójdziesz do lekarza, on na pewno zaradzi coś na twoją przypadłość.
Natalia nie przypuszczała, że Grażyna będzie aż tak wyrozumiała. Uśmiechnęła się do niej serdecznie i dopiła resztki herbaty, mówiąc:
– Dzięki. Chyba tak zrobię.

*

Po przepracowaniu ośmiu godzin w bibliotece, Natalia pojechała prosto do siebie. Wprawdzie miała po drodze wstąpić do apteki po paczkę pieluch, ale doszła do wniosku, że zanim to zrobi, poczyta trochę o fenomenie noszenia ich przez osoby dorosłe. Przypomniało jej się bowiem, że gdzieś już o tym słyszała.
Będąc w domu, zdjęła z siebie kozaki i kurtkę, a potem poczuła jak coś ociera jej się o nogi. Spuściła wzrok i zobaczyła wyraźnie zniecierpliwioną Lunę. Kotka pomiaukiwała głośno, jakby skarżąc się na zbyt długą absencję swojej pani.
– Przepraszam mała, że zostawiłam cię na tak długo – rzekła Natalia, drapiąc ją za uszami, czym sprawiła, że zwierzątko zaczęło mruczeć z zadowolenia. Potem spytała: – Czyżbyś miała pustą miseczkę?
Na dźwięk tych słów, Luna miauknęła przeciągle i chcąc utwierdzić swoją panią w owym przekonaniu, pognała do kuchni. Natalia ruszyła tuż za nią i widząc, że miska faktycznie jest pusta, otworzyła lodówkę, a potem wyjęła z niej resztki whiskasa w puszce i napełniła nim miskę. Luna czym prędzej do niej podbiegła i spuściwszy łepek zaczęła jeść, głośno przy tym mrucząc.
Natalia zaś, wróciła do pokoju i nie zamierzając tracić czasu, usiadła w fotelu, włączając laptopa.

*

Czekając aż system się załaduje, Natalia zastanawiała się, czy istnieją jakieś ciekawe strony internetowe odnośnie noszenia pieluch przez osoby dorosłe. Po chwili doszła do wniosku, że przecież jest dwudziesty pierwszy wiek i informacje można znaleźć wszędzie — niemalże na każdy temat.
Gdy system w końcu się uruchomił, Natalia włączyła wyszukiwarkę i wpisała interesującą ją frazę. Ku jej zdziwieniu na pierwszej stronie wyskoczył link z nieznanym jej dotąd skrótem: AB/DL
Natalia kliknęła w ów link, który okazał się być odnośnikiem do Wikipedii. Rzeczona encyklopedia podawała, że AB/DL jest skrótem dwuczłonowym, z czego skrót AB oznacza Adult Baby (dorosłe dziecko), a DL, Diaper Lover (miłośnik pieluch)
Natalia poczytała o tym chwilę i doszła do wniosku, że nie zalicza się do żadnej z tych dwóch kategorii. Potrzebowała bowiem pieluch wyłącznie ze względów zdrowotnych i jeszcze nigdy nie przyszło jej do głowy, by nosić je dla przyjemności.
Kiedy przeczytała niemal cały artykuł, wyłączyła laptopa uznawszy, że na dzisiaj wystarczy. Zamiast tego postanowiła zamówić sobie posiłek w restauracji Bulwar. Było już po siedemnastej i nie opłacało jej się niczego gotować. Wzięła więc telefon do ręki i zadzwoniła. Zamówiła jedną porcję białego barszczu (podając jednocześnie adres dostawy), zaś kelnerka odbierająca zamówienie obiecała, że danie zostanie jej dostarczone najpóźniej za dwadzieścia minut.
Po złożeniu zamówienia, Natalia rozłączyła się. Nie chciała jeść nic ciężko strawnego, gdyż obawiała się, że znów dostanie rozwolnienia. Musiała jednak odrobinę się posilić, ponieważ od rana jeszcze nic nie jadła i strasznie burczało jej w brzuchu...

Oto trzeci rozdział mojego opowiadania. Dajcie znać, czy wam się podoba, a już wkrótce pojawi się kolejny :)