#opowiadanie
Rozdział 2
Popołudniowa wizyta
Wysiadłszy z samochodu, Natalia stała przez chwilę pod budynkiem kamienicy, wpatrując się w nią intensywnie. Jej mieszkanie znajdowało się po prawej stronie od wejścia do korytarza. Kobieta otrzymała je, pisząc podanie do urzędu miasta w celu przyznania lokalu mieszkalnego. Otrzymała odpowiedź już po miesiącu z informacją, iż zakwalifikowała się do jego najmu, a po trzech kolejnych zjawiła się u niej komisja mieszkaniowa, by sprawdzić w jakich warunkach egzystuje. Po dokładnym obejrzeniu jej wcześniejszego lokum, komisja jednoznacznie stwierdziła, że Natalia (jako dorosła kobieta) nie powinna mieszkać w tak kiepskich warunkach (gnieździła się wówczas z rodzicami w niewielkim mieszkaniu w bloku) i już po roku przyznano jej malutki kącik w kamienicy. Mieszkanie być może nie było spełnieniem jej marzeń, ale Natalia ani myślała narzekać. ponieważ od zawsze chciała mieć własne lokum.
Po dłuższym przypatrywaniu się kamienicy, Natalię przeszły silne dreszcze i zdała sobie sprawę, że jest jej strasznie zimno. Na dworze było bowiem ponad dwadzieścia stopni na minusie i wciąż padał gęsty śnieg. Nie chcąc więc zmarznąć na kość, wyjęła klucze z torebki, a następnie jednym z nich otworzyła drzwi prowadzące do wnętrza kamienicy i weszła do środka.
Będąc w korytarzu, Natalia zauważyła, że drzwi prowadzące na podwórko są otwarte, zaś do środka sypie śnieg, powodując potworne zimno. Od razu zaczęła się zastanawiać, który z sąsiadów postąpił tak lekkomyślnie, zostawiając otwarte drzwi.
Już miała je zamknąć, gdy niespodziewanie w korytarzu pojawiła się jej kotka. Była tak obsypana śniegiem, że aż nie było widać jej sierści.
Z racji tego, że Natalia wręcz uwielbiała koty, postanowiła przygarnąć sobie jednego ze schroniska. Tym bardziej, iż wiedziała, że ma doskonałe warunki do tego, by zwierzątko pielęgnować.
Kiedy pojechała do schroniska, młody mężczyzna zaprowadził ją do bosku, w którym znajdowało się kilka kotów z różnego miotu. Przyglądając się im, Natalia bardzo szybko upatrzyła sobie swojego ulubieńca (a raczej ulubienicę), którym okazała się być bardzo przyjazna kotka o brązowym futerku w ciemne cętki. Co jednak najbardziej spodobało się Natalii, to jej źrenice, które miały kształt półksiężyca. Kobieta wpatrując się w nie, czuła się jak zahipnotyzowana, co sprawiło, że postanowiła zatrzymać kotkę i nazwać ją Luna.
Zobaczywszy Natalię. zwierzę zaczęło miauczeć tak głośno, że kobieta musiała zatkać uszy w obawie, iż popękają jej bębenki.
– Spokojnie, mała – odezwała się głośno, pochylając się i głaszcząc kotkę zmarzniętą dłonią – Już jestem.
Luna (czując na sobie dotyk dłoni swojej pani) powoli zaczęła się uspokajać i jej miauk raptownie przeszedł w cichy pomruk. Chwilę później już łasiła się wokół nóg Natalii. Kobieta uświadomiła sobie, że kotka na pewno jest głodna, więc chcąc ją nakarmić (i przy okazji trochę odpocząć), zamknęła drzwi od podwórka i za pomocą niewielkiego klucza otworzyła te od mieszkania, wchodząc do środka.
Zaraz za nią wbiegła także Luna.
Będąc w przedpokoju, Natalia zdjęła buty, kurtkę, powiesiła torebkę na wieszaku, a następnie udała się do kuchni, wyjęła z lodówki whiskas w puszce i zaczęła nakładać Lunie do miski. Robiąc to, kotka bez przerwy się do niej łasiła, miaucząc głośno. Gdy miała już pełną miskę, niemalże rzuciła się na nią i zaczęła jeść tak łapczywie, że omal się nie udławiła.
Musiałaś być bardzo głodna, pomyślała Natalia z żalem.
Zostawiwszy Lunę samą, weszła do pokoju i napaliła w piecu. W całym domu było bowiem zimno jak w kostnicy. Gdy w końcu piec rozgrzał się prawie do czerwoności, Natalia wzięła z szafki świeże ubranie, po czym udała się do łazienki, by się wykąpać.
Kiedy zdjęła z siebie bluzę i spodnie, rzuciła je niedbale do kosza na brudną odzież, a potem spuściwszy majtki, wzięła do ręki koszulkę, którą podłożyła sobie pod tyłek i zobaczyła, że jest prawie całkowicie zabrudzona kałem. Ów widok zaś sprawił, że do oczu zaczęły napływać jej łzy.
Jeszcze nigdy bowiem Natalia nie doznała aż tak wielkiego upokorzenia.
Szybko wrzuciła majtki do kosza, położyła koszulkę na pralce, po czym weszła pod prysznic, by zmyć z siebie wszystkie brudy. Była jednak tak bardzo zamyślona, iż przez pomyłkę odkręciła jedynie kurek z gorącą wodą, która płynąc z słuchawki zaczęła parzyć jej skórę. Natalia zaś krzyknęła na całe gardło z bólu i zaskoczenia. Bardzo szybko zakręciła kurek, a następnie powoli ustawiła odpowiednią temperaturę wody i nasmarowała całe ciało mydłem w płynie. Czuła się tak bezsilna, że zaczęła ronić łzy. Strumień wody był jednak na tyle intensywny, iż bez przerwy je spłukiwał.
Podczas brania kąpieli, Natalia wciąż rozmyślała o tym, co przytrafiło jej się w pracy. Było to na tyle upokarzające, iż nie potrafiła owego zdarzenia porównać z żadnym innym. W zasadzie jedyne, które mogło być mu bliskie, to dzień, w którym dostała pierwszego okresu. Stało się to, kiedy Natalia miała jedenaście lat, przez co była tym faktem na tyle zażenowana, iż nie śmiała nawet powiedzieć o tym własnej matce. Doszło więc do tego, że przez kilka pierwszych cykli zamiast podpasek, używała papieru toaletowego.
Jednakże to co spotkało ją dziś w bibliotece, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. W przeszłości co prawda doznawała różnego rodzaju problemów żołądkowych, aczkolwiek nigdy nie były one tak niespodziewane (i intensywne) jak dzisiaj.
Natalia przypomniała sobie jednak, iż najprawdopodobniej był to tylko jednorazowy incydent i już nigdy więcej nie będzie musiała zawracać sobie głowy takimi problemami.
Po wyjściu spod prysznica, założyła na siebie czyste rzeczy, po czym udała się do kuchni i wyrzuciła do śmieci poplamioną kałem koszulkę. Robiąc to, nie odczuwała żalu. Wiedziała bowiem, że i tak będzie mogła kupić sobie identyczną. Postanowiła jednak tego nie robić, ponieważ owa koszulka za bardzo przypominałaby jej o dzisiejszym wydarzeniu.
*
Będąc w kuchni, Natalia podgrzała sobie na piecu zupę pomidorową z makaronem, której niepełny garnek stał od wczoraj w lodówce. Nie była w najlepszym nastroju i nie miała ochoty niczego innego gotować.
Kiedy wreszcie zjadła talerz ciepłej zupy, wrzuciła go do zlewu i chcąc nieco odetchnąć, wróciła do pokoju i rozsiadła się wygodnie w fotelu. Jej kotka Luna zaś, leżała zwinięta w kłębek tuż przy samym piecu, nawet na nią nie spojrzawszy.
Pogrążywszy się w myślach, Natalia nagle przypomniała sobie o Grażynie. Nie przypuszczała, że jej koleżanka będzie dla niej tak bardzo wyrozumiała. Znały się dopiero od dwóch lat, więc to zdecydowanie za krótki okres, by obdarzyć kogoś zaufaniem. Grażyna była jednak nad wyraz sympatyczną kobietą, a ponadto miała już przeszło pięćdziesiąt lat. Nie jedno w życiu widziała i raczej nic nie było w stanie jej zaskoczyć.
Natalia zaczęła pracować w bibliotece Raczyńskich chwilę po tym, kiedy otrzymała mieszkanie. Do dwudziestego trzeciego roku życia, przebywała pod jednym dachem z rodzicami, żyjąc poniekąd pod ich dyktando. Gdy w końcu się wyprowadziła, zdała sobie sprawę, że za jedną zmianą powinna pójść kolejna. Zwolniła się więc ze swojego poprzedniego stanowiska (pracowała jako sekretarka w firmie produkującej odzież) i dzięki bardzo dobremu CV, zatrudniła się w bibliotece. Być może nie zarabiała tam kokosów, aczkolwiek było to o wiele ciekawsze zajęcie, a niżeli ciągłe odbieranie telefonów i przeglądanie stosu papierów. Natalia bowiem uwielbiała czytać książki i już wkrótce zamierzała zabrać się za swoją debiutancką powieść, mając jednocześnie nadzieję, iż uda jej się zdobyć uznanie w oczach krytyków na tyle, by w przyszłości utrzymywać się z pisania.
W końcu wyrwawszy się z objęć własnych myśli, Natalia postanowiła sięgnąć po powieść Stephena Kinga: "Później" Wiedziała, że dzięki czytaniu będzie mogła zająć czymś umysł i choć na chwilę zapomnieć o dzisiejszym dniu.
Już miała udać się do sypialni, w której urządziła sobie bibliotekę, gdy nagle usłyszała dzwonek telefonu. Tak głośny, że podskoczyła w fotelu, niczym rażona piorunem, wydając przy tym krótki krzyk.
Wyjęła telefon z kieszeni spodni, po czym spojrzała w wyświetlacz i mimowolnie uśmiechnęła się do siebie — dzwonił bowiem Bartek.
Bartek był chłopakiem Natalii. Kobieta poznała go w bibliotece chwilę po tym, kiedy zaczęła tam pracować. Mężczyzna okazał się być (tak samo jak ona) zagorzałym wielbicielem literatury, czym od razu kupił sobie jej uznanie. I choć Natalia wiedziała, że podczas pracy nie powinna wchodzić w bliższe relacje z innymi czytelnikami, to jednak nie potrafiła się opanować. Bartek był (według niej) nie tylko przystojny, ale także niezwykle elokwentny w rozmowie, co jeszcze bardziej ją w nim kręciło.
Mężczyzna czytał książki niezwykle szybko, przez co pojawiał się w bibliotece co najmniej raz w tygodniu. Za każdym razem Natalia nie potrafiła oderwać od niego wzroku i tylko czekała, by zacząć z nim rozmowę o literaturze.
Któregoś razu (będąc sama w pracy i jednocześnie nie mając czytelników, których mogłaby obsłużyć) Natalia zaprosiła Bartka na zaplecze, by mogli spokojnie ze sobą pogawędzić. Z początku mężczyzna oponował, twierdząc, że będzie miała przez niego kłopoty, lecz Natalia była na tyle natarczywa, że Bartek dał w końcu za wygraną.
Podczas ich pierwszego (bardziej osobistego) spotkania, oboje rozmawiali nie tylko o literaturze, ale także o życiu. Bartek był wręcz oczarowany urokiem osobistym Natalii. Do tego stopnia, iż mimowolnie zaczął prawić jej komplementy, nazywając ją uroczą bibliotekarką. Kobieta była tym strasznie zażenowana, lecz patrząc w jego oczy, zdała sobie sprawę, że mężczyzna mówi zupełnie szczerze.
Niecały tydzień po ich rozmowie na zapleczu biblioteki, Bartek zaprosił Natalię na kolację do restauracji. Kobieta ochoczo zgodziła się i od tego czasu ich relacje z każdą chwilą stawały się coraz bardziej głębokie, aż w końcu zostali parą. Ich związek zaś liczył sobie już ponad dwa lata.
– Tak, słucham? – przywitała się Natalia.
– Jak się masz, skarbie? – zapytał Bartek z entuzjazmem w głosie.
W pierwszej chwili, Natalia chciała opowiedzieć mu o tym, co przytrafiło się jej dziś w bibliotece. Uznała jednak, iż nie jest to rozmowa na telefon.
– Całkiem nieźle – skłamała.
– To świetnie. Jesteś już po pracy?
Natalia westchnęła z dezaprobatą.
– Tak, niedawno przyjechałam do domu.
– W takim razie będę u ciebie za jakieś piętnaście minut. Muszę z tobą pogadać.
Przez moment Natalia myślała, że stało się coś złego. Doszła jednak do wniosku, że gdyby rzeczywiście tak było, Bartek nie tryskałby aż takim entuzjazmem.
– O czym? – spytała, mając nadzieję, że chociaż pobieżnie się czegoś dowie.
– Opowiem ci jak się spotkamy, kochanie – obiecał Bartek i zanim się rozłączył, dodał: – Do zobaczenia.
*
Po rozmowie z Bartkiem, Natalia wyglądała przez okno, wypatrując jego samochodu. Bez przerwy zastanawiała się, o czym mężczyzna zamierzał z nią porozmawiać.
Po niedługiej chwili, zauważyła jego niebieskiego sedana, zatrzymującego się na parkingu przed budynkiem kamienicy. Natalia spojrzała na zegarek i stwierdziła, że jej chłopak faktycznie zjawił się po piętnastu minutach. Był bowiem człowiekiem niezwykle punktualnym i słownym. Kiedy komuś coś obiecał, zawsze owej obietnicy dotrzymywał.
Natalia odwróciła się od okna i pobiegła do korytarza. Kiedy tylko się tam znalazła, usłyszała dzwonek. Niewiele więc myśląc, pociągnęła za klamkę i otworzyła drzwi. Bartek stał w progu, mając przyprószone śniegiem włosy i zaczerwienione od mrozu policzki. Ubrany był w długi zimowy płaszcz i ciężkie obuwie.
– Cześć, słoneczko – przywitał się, przekraczając jednocześnie próg korytarza i wchodząc do środka. Natalia zaś zamknęła za nim drzwi.
*
– Napijesz się czegoś? – zapytała Natalia, gdy Bartek, usadowiwszy się w fotelu, głaskał Lunę, trzymając ją na kolanach.
Mężczyzna pokręcił głowa.
– Nie. Wpadłem tylko na chwilę.
Natalia rzuciła mu zawiedzione spojrzenie.
– Czemu? Myślałam, że spędzimy razem trochę czasu. Obejrzymy film...
– Chciałbym – przerwał jej Bartek –, ale mam jeszcze na dzisiaj dwa zlecenia, które muszę skończyć.
Natalia zwiesiła lekko głowę, robiąc smutną minę.
– No tak, rozumiem. Praca.
Bartek był z wykształcenia geodetą, wyceniającym ziemie, przeznaczone do sprzedaży. Rzeczony zawód był dość ciężki, ale za to całkiem opłacalny. Mężczyzna potrafił zarobić miesięcznie nawet osiem tysięcy złotych z czego (biorąc pod uwagę, że był kawalerem) niemal połowę odkładał. Często jednak przyjmował nadgodziny, przez co nie zawsze miał czas dla swojej dziewczyny. Natalia zaś, strasznie z tego powodu cierpiała.
– Nie gniewaj się, misiaczku – prosił – Wiesz przecież, że robię to wszystko dla nas. Chcę, żebyśmy w przyszłości kupili sobie piękny dom i zbudowali wspaniałą rodzinę.
Natalia doskonale to rozumiała. Nie potrafiła tylko pojąć, dlaczego Bartek choć raz nie może sobie odpuścić.
– O czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytała, puszczając jego uwagę mimo uszu i sadowiąc się w fotelu obok.
Bartek milczał przez chwilę, po czym oznajmił powoli:
– Mam dla ciebie niespodziankę, kochanie.
Natalia słysząc to, od razu zapomniała o smutku. Uwielbiała, kiedy chłopak ją zaskakiwał.
– Tak? A cóż to takiego?
Bartek spojrzał na nią ostrożnie.
– Teraz nie mogę ci powiedzieć, bo wtedy nie byłaby to niespodzianka.
Natalia skinęła głową nieco zawiedziona.
– Chciałbym cię tylko prosić, byś na najbliższą sobotę wystroiła się jak księżniczka – ciągnął Bartek.
Słysząc jego słowa, Natalia zdała sobie sprawę, że chłopak zamierza zabrać ją na jakąś uroczystość.
– Dlaczego? Czyżby szykowała się jakaś impreza? – zasugerowała.
Bartek uśmiechnął się półgębkiem.
– Natalio, proszę cię, nie drąż. Naprawdę nie mogę ci niczego zdradzić.
Natalia zdała sobie sprawę, że do soboty zostały jeszcze dwa dni, a sama niepewność, mogłaby jeszcze doprowadzić ją do obłędu. Nie chciała jednak droczyć się z Bartkiem, gdyż doskonale wiedziała, że niczego się od niego nie dowie.
– Szkoda – mruknęła.
Bartek, słysząc jej melancholijny ton, odparł:
– Mogę cię tylko zapewnić, że będziesz zadowolona.
Natalia nie miała co do tego wątpliwości, bowiem niespodzianki, serwowane przez jej chłopaka, zawsze wprawiały ją w iście szampański nastrój.
– W to nie wątpię.
Oboje rozmawiali jeszcze przez jakiś czas, po czym Bartek spojrzał na zegarek i delikatnie zdejmując Lunę z kolan, oznajmił:
– Wybacz skarbie, ale muszę już jechać.
Natalia zrobiła smutną minę.
– Rozumiem. No trudno..
Po chwili Bartek poniósł się z fotela i ruszył do wyjścia. Kiedy oboje znaleźli się w korytarzu, mężczyzna delikatnie pocałował Natalię w usta i powiedział:
– No to pa, kochanie. Odezwę się później.
– Dobrze – odmruknęła Natalia, oddając pocałunek. Była nieco zawiedziona faktem, iż zapomniała opowiedzieć chłopakowi o tym, co przytrafiło jej się dziś w bibliotece.
Bartek otworzył drzwi i wyszedł na korytarz, posyłając jej na odchodne promienny uśmiech. Natalia zamknęła za nim drzwi i natychmiast podbiegła do okna w pokoju. Zaraz potem ujrzała Bartka, wsiadającego do samochodu, odpalającego silnik i odjeżdżającego spod budynku kamienicy.
*
Natalia była tak podekscytowana niespodzianką, którą szykował dla niej Bartek, że nie mogła usiedzieć w miejscu. Chcąc więc podzielić się z kimś tą informacją, zadzwoniła do swojej matki, Izabeli.
– Cześć, mamo. Masz chwilę? – zapytała.
Kobieta ziewnęła cicho i odparła:
– Tak, córciu. O co chodzi?
– Przed chwilą był u mnie Bartek.
Izabela nie wydała się być tym zaskoczona.
– Tak? To fajnie.
– Powiedział, że w najbliższą sobotę szykuje dla mnie niespodziankę. Prosił, żebym wystroiła się jak księżniczka.
Przez moment po drugiej stronie linii panowała cisza, aż w końcu Izabela zasugerowała:
– Może zabiera cię na bal?
Na dźwięk owych słów, Natalia poczuła, że serce zaczyna jej szybciej bić. Po chwili jednak się uspokoiła, stwierdziwszy, że do Bożego Narodzenia pozostały jeszcze niespełna dwa tygodnie. W międzyczasie zaś nie było innych szczególnych dni.
– Nie, raczej nie – Zaprzeczyła – Przecież nie ma po temu żadnej okazji.
Izabela westchnęła.
– No to już nie wiem – odrzekła i po krótkim namyśle, dodała: – A może umówił się z agentem nieruchomości w celu kupna mieszkania i chce, żebyście razem je obejrzeli?
Natalię niemal zamurowało. Czyżby w przeciągu dwóch lat istnienia ich związku, Bartkowi rzeczywiście udało się zebrać kwotę, wystarczającą do zakupienia domu?
Kobieta miała właśnie zasugerować to matce, gdy nagle poczuła silny skurcz żołądka. Tak dojmujący, że ledwie zdusiła jęk bólu. Mając świadomość, że jak najszybciej musi udać się do toalety, odparła:
– Wiesz co, mamo? Muszę już kończyć.
– Czemu? – zapytała Izabela, wyraźnie zaskoczona – Co się dzieje?
Nie mając już czasu na udzielenie odpowiedzi, Natalia rozłączyła się.
*
Znalazłszy się w korytarzu, Natalia otworzyła drzwi od łazienki z taką siłą, że z hukiem odbiły się od ściany. Szybko uniosła klapę od sedesu, po czym zdjęła spodnie, majtki i usiadła na kiblu. W tej samej chwili z jej odbytu (tak jak za pierwszym razem) zaczęła płynąć wodnista substancja.
Natalia zdawszy sobie z tego sprawę, od razu przypomniała sobie incydent w bibliotece i poczuła zażenowanie, zmieszane z potwornym gniewem. Wcześniej miała nadzieję, iż rzeczony incydent był jedynie jednorazowy i że nigdy już nie będzie musiała przejmować się podobnymi kwestiami.
Niestety jej nadzieja okazała się płonna.
Uświadomiwszy sobie, że najprawdopodobniej ma problemy żołądkowe, Natalia postanowiła udać się z tą dolegliwością do lekarza. Wiedziała jednak, że będzie mogła zrobić to dopiero w przyszłym tygodniu, czyli innymi słowy — najwcześniej dwa dni po niespodziance Bartka. Co prawda mogła zadzwonić do poradni jeszcze dziś i spróbować umówić wizytę na jutro, aczkolwiek podejrzewała, iż do końca tygodnia wszystkie terminy są już zajęte.
Natalia w jednej chwili strasznie się przeraziła. Była bowiem przekonana, że jeżeli dostała rozwolnienia dwukrotnie, może się to powtórzyć po raz trzeci. Wiedziała więc, że będzie musiała się jakoś zabezpieczyć, gdyby coś podobnego przytrafiło jej się poza domem.
Nie wiedziała tylko jak.
Miała świadomość, że żadna, nawet najbardziej chłonna podpaska w tym przypadku nie zda egzaminu, a nie chciała marnować kolejnych koszulek. Po dłuższej chwili owych rozmyślań,w jej głowie pojawiło się niespodziewane słowo:
PIELUCHA
Uświadomiwszy sobie, że będzie musiała uciec się do takich rozwiązań, Natalia wzdrygnęła się lekko. Wiedziała bowiem, że nie jest już małym dzieckiem i nie potrzebne jej są takie akcesoria. Z drugiej jednak strony wiedziała również, że nigdy nie nosiłaby pieluch na stałe. Kiedy dolegliwości żołądkowe miną, zrezygnuje z nich całkowicie. Oczywiście do tego czasu będzie musiała ten fakt skrzętnie ukrywać. No bo jak zareagowaliby jej bliscy, kiedy dowiedzieliby się, że dorosła kobieta załatwia się do pieluch? Co prawda mogłaby im wytłumaczyć, iż robi to tylko i wyłącznie ze względów zdrowotnych, lecz mimo wszystko wolała nie ryzykować.
Po dłuższym czasie, Natalia zdała sobie sprawę, że w końcu przestało z niej lecieć. Wytarła więc tyłek (zużywając prawie całą rolkę papieru), a następnie porządnie wyszorowała ręce w mydle, spuściła wodę w toalecie i opuściwszy łazienkę, wróciła do pokoju.
Gdy usiadła w fotelu, poczuła się tak strasznie bezsilna, że mimowolnie zaczęła ronić łzy, a jej szloch niósł się echem w pustym domu...
Oto drugi rozdział mojego opowiadania. Dajcie znać, czy wam się podoba, a już wkrótce pojawi się kolejny :)