#opowiadanie

Rozdział 3


Niespodziewana wizyta Izy



Kiedy Łukasz wrócił z zajęć do domu, zamknął się w swoim pokoju i pogrążył w myślach.
Za nic w świecie nie potrafił zrozumieć, czemu podczas wizyty w gabinecie pielęgniarki, Dorota wyskoczyła z tak idiotycznym żądaniem. Przecież nie tylko oczekiwała od niego rzeczy poniekąd nierealnej (choć oczywiście wykonalnej, biorąc pod uwagę fakt, iż nosił pieluszki), ale także go szantażowała, co w pewnym stopniu podpadało pod paragraf.
Wszystko to było dla Łukasza tak dziwne, że aż niedorzeczne. Nie zamierzał jednak sprzeciwiać się Dorocie. Co prawda nie do końca wierzył, że kobieta byłaby zdolna do poinformowania o jego sekrecie zarówno jego matkę jak i całą szkołę, aczkolwiek wolał nie kusić losu.
Miał zbyt wiele do stracenia.
Łukasz doskonale zdawał sobie sprawę, że kiedy tylko skończy studia, znajdzie dobrą pracę, wynajmie mieszkanie i będzie w spokoju mógł oddawać się swoim zainteresowaniom bez obaw, że ktoś go nakryje. Do tego czasu jednak musiał uzbroić się w cierpliwość.

*

Z rozmyślań wyrwał go niespodziewany dźwięk przychodzącego SMS-a:

"Cześć Łukasz. Co porabiasz"?

Wiadomość pochodziła od Izy. Łukasz zastanawiał się, czego może od niego chcieć. Co prawda rozmawiali czasem ze sobą podczas przerw na szkolnym korytarzu (spontanicznie wymienili się również numerami telefonów), aczkolwiek ich relacji daleko odbiegała od przyjaźni. Łukasza poniekąd to nie dziwiło. Iza była bowiem jedną z najładniejszych i najbardziej inteligentnych dziewczyn w klasie (i nie chodziło tutaj o wyniki w nauce, a bardziej o inteligencję życiową), zaś on jedynie zwykłym kujonem, który przeważnie spędzał czas w samotności, co najwyżej w towarzystwie ciekawej ksiażki oraz dobrej muzyki.
Łukasz czuł się jednak w obowiązku odpisać:

"Nic ciekawego. W sumie, to strasznie się nudzę i chyba poczytam książkę, żeby jakoś zabić czas"

Odpowiedź przyszła już po minucie:

"Rozumiem, a czy mógłbyś to na chwilę odłożyć? Chciałabym do Ciebie wpaść, by coś z Tobą obgadać"

Łukasz mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Przecież Iza nie znała jego miejsca zamieszkania. Odparł więc żartobliwie:

"Najpierw musisz mnie znaleźć"

Iza odpisała bardzo szybko:

"O rany, ale ze mnie gapa. Przecież nie wiem, gdzie mieszkasz. Czy mógłbyś podać mi adres?"

Łukasz zrobił to bez najmniejszego oporu. Zaraz potem, Iza napisała:

"Dziękuję. W takim razie do zobaczenia"

Łukasz nie odpisał na tę wiadomość. Odłożył telefon na biurko, a potem otworzył szafę z ubraniami i zaczął przeglądać jej zawartość. Nie pamiętał już, kiedy gościł u siebie jakąś kobietę (było to tak dawno, iż jego matka obawiała się nawet, że jej syn zostanie gejem), więc postanowił, że ubierze się stosownie na tę okoliczność.

*

Gdy Łukasz ledwie zdążył się przygotować, usłyszał dzwonek do drzwi. Znalazłszy się w korytarzu, spojrzał jeszcze w lustro wiszące na ścianie i stwierdziwszy, że wygląda nie nienagannie, przekręcił zamek w drzwiach, powoli je uchylając. W progu oczywiście stała Iza. Mimo, iż nie wyglądała jakoś szczególnie, to i tak nie można było przyczepić się do jej wyglądu.
– Cześć – przywitała się z szerokim uśmiechem.
– Cześć – odparł Łukasz, odwzajemniając uśmiech, po czym ruchem ręki zaprosił ją do środka – Wejdź, proszę.
Iza zrobiła to bez słowa. Kiedy Łukasz zamknął za nią drzwi, powiesiła torebkę na wieszaku.
– Gdzie będziemy mogli spokojnie porozmawiać? – zapytała. W jej głosie nie słychać było ani krzty skrępowania. Zachowywała się zupełnie tak, jakby kiedyś już tu była.
– W moim pokoju – odpowiedział Łukasz, a potem zaproponował:
– Napijesz się czego?
Iza zrobiła zastanawiającą minę.
– Może soku pomarańczowego, jeśli to nie problem.
Łukasz skinął głową.
– Pewnie, zaraz przyniosę – powiedział – Zaczekaj w moim pokoju.
– Naturalnie.

*

Kiedy już znaleźli się w pokoju, usiedli naprzeciwko siebie przy stole. Iza upiła łyk soku, a następnie zaczęła:
– Słuchaj, Łukasz. Przyszłam do ciebie z dość nietypową prośbą.
Łukasz uniósł brwi, wyraźnie zaintrygowany.
– Mów, zamieniam się w słuch.
Iza ponownie upiła łyk soku. Tym razem nieco większy, jakby celowo chciała odwlec dalszy ciąg rozmowy. Po chwili jednak spytała:
– Czy nie zaprosiłbyś mnie na studniówkę?
Z początku Łukasz miał wrażenie, że się przesłyszał. Jak to możliwe, że tak piękna i inteligentna dziewczyna jak Iza chciała iść na bal maturalny właśnie z nim? Fakt, uczył się całkiem nieźle. Miał czwórki i piątki na świadectwie, a ponadto był w miarę błyskotliwy. Nie był jednak tak przystojny jak większość jego kolegów z klasy, więc nie rozumiał, czemu Iza wybrała właśnie jego. Poza tym to niespotykane, by kobieta zapraszała gdzieś mężczyznę. Wszak powinno być odwrotnie.
– Jesteś pewna, że chcesz iść właśnie ze mną? – spytał tonem, wyrażającym zdziwienie.
Iza pokiwała głową, uśmiechając się przy tym serdecznie.
– Najzupełniej – przyznała i dodała: – Chcę iść z kimś, komu nie brakuje ogłady i kultury. Większość osób z naszej klasy lubi świrować, wygłupiać się. Tymczasem ty zawsze jesteś taki spokojny, opanowany. Czytasz tyle inteligentnych książek...
Iza jeszcze przez krótką chwilę ciągnęła swój wywód. W międzyczasie Łukasz zastanawiał się, czy jego koleżanka nadal uważała by go za tak inteligentnego, gdyby wiedziała, że lubi nosić pieluchy i załatwiać się do nich. I to dla czystej przyjemności.
– ...i dlatego bardzo chcę iść z tobą na tą studniówkę – dokończyła Iza.
Łukaszowi zrobiło się bardzo ciepło na sercu. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
– Cóż, sam nie wiem... – odparł niepewnie, udając zawstydzonego. Nie zamierzał od razu się zgadzać. Nie chciał, by Iza pomyślała, że tak łatwo ulega namowom innych ludzi.
Gdy Iza zobaczyła, że Łukasz się waha, wstała z krzesła, podeszła do niego, usiadła obok, a następnie dała mu mocnego buziaka w policzek.
– Czy teraz się zgodzisz? – spytała z nadzieją w głosie.
Łukasz skinął głową.
– Dobrze. Skoro tego chcesz.
Kiedy już dogłębnie wyczerpali temat studniówki, porozmawiali jeszcze przez moment na inne mało znaczące tematy i gdy Iza dopiła sok, Łukasz odprowadził ją do drzwi, przytulając ją na pożegnanie.

*

Gdy wrócił do swojego pokoju, nagle usłyszał, że dzwoni jego telefon, który zostawił na stole. Wziął aparat do ręki, spojrzał na wyświetlacz i aż się wzdrygnął. Dzwoniła jego szkolna pielęgniarka. Przez krótką chwilę Łukasz chciał odrzucić połączenie, lecz szybko uświadomił sobie, że nie ma to najmniejszego sensu. Kobieta wszak miała wobec niego asa w rękawie.
– Halo? – odezwał się lekko drżącym głosem.
– Jak się miewa mój maluszek? – zapytała Dorota.
Świetnie – skłamał. Telefon pielęgniarki wyprowadził go bowiem z równowagi – Właśnie była u mnie koleżanka i...
– Jak stan twojej pieluszki? – weszła mu w słowo Dorota.
Łukasz westchnął.
– W porządku. Od powrotu ze szkoły sikałem tylko raz. Do tego nie miałem wypróżnień, więc nie musiałem jej zmieniać.
– To bardzo się cieszę. Pamiętaj tylko, żebyś podczas każdej przerwy lekcyjnej przychodził do mojego gabinetu. Odpowiednio się tobą zaopiekuję. Zaopatrzyłam się we wszystkie akcesoria.
– Oczywiście, proszę pani.
– "Proszę pani"? – zdziwiła się Dorota. W jej głosie dało się jednak słyszeć wesołą nutę – Chyba o czymś zapomniałeś, chłoptasiu.
– Przepraszam, mamusiu – szybko poprawił się Łukasz.
– No – odparła pielęgniarka – Tak już lepiej.
Łukasz miał już serdecznie dość tej rozmowy. Spytał więc na odchodne:
– Czy coś jeszcze?
– Tak. Pamiętaj, żebyś nikomu się nie wygadał, co do naszego układu. Inaczej twoja mama jak i inni uczniowie poznają twój mały sekret.
– Tak, mamusiu. Pamiętam.
I powiedziawszy to, rozłączył się bez pożegnania.

Oto trzeci rozdział mojego opowiadania. Dajcie znać, czy się podoba, a już wkrótce pojawi się kolejny :)