#opowiadanie

Rozdział 5


Szybka przejażdżka



Następnego dnia wszyscy doszli do wniosku, że mają dość siedzenia w hotelowym pokoju i postanowili udać się na małą przejażdżkę po mieście. Magda wpadła nawet na pomysł, by zatrzymać się gdzieś po drodze i pozwiedzać miasto. Wprawdzie (z racji tego, iż tutaj mieszkała) znała je dość dobrze, aczkolwiek chciała, aby chłopaki poznali jego topografię. Wprawdzie aura nie była zbyt korzystna, gdyż na niebie kłębiły się burzowe chmury, lecz nawet, gdyby zaczęło padać i grzmieć, w samochodzie wszyscy powinni być bezpieczni.

*

Kiedy dziewczyny ubrały już swoich podopiecznych w pieluszki i smoczki, Magda spytała:
– Wszyscy gotowi na przejażdżkę?
– Pewnie – odpowiedziała Justyna z entuzjazmem.
Gdy wyszli z pokoju i znaleźli się w recepcji, zarówno recepcjonista jak i jego asystentka spojrzeli wyraźnie zniesmaczeni na trzech dorosłych mężczyzn mających smoczki w ustach oraz podejrzane zgrubienie między nogami. Woleli jednak nie wypowiadać się głośno na ten temat. Magda była wszak córką właściciela hotelu i z pewnością mogłaby narobić im kłopotów, gdyby w jakikolwiek sposób jej podpadli.
– Pani Julio – odezwała się Magda do recepcjonistki. – Nie będzie nas przez dłuższą chwilę. Wybieramy się na przejażdżkę.
Zaraz potem Magda uzmysłowiła sobie, że niepotrzebnie tłumaczy się kobiecie. Bądź co bądź, nie była to jej sprawa. Było już jednak za późno i nie mogła cofnąć raz wypowiedzianych słów.
– W porządku, pani Magdo – odmruknęła recepcjonistka. W jej głosie dało się słyszeć obojętność. – Bawcie się dobrze.
Magda posłała jej wymuszony uśmiech, uświadamiając sobie, że praca, którą wykonuje ta kobieta musi być strasznie nudna. No ale przecież nie ona jej owo zajęcie wybrała.
Po krótkiej chwili wszyscy opuścili hotel.

*

Będąc na parkingu, podeszli do czarnego Bmw Magdy. Dziewczyna otworzyła wszystkie zamki za pomocą elektronicznego pilota trzymanego w dłoni, po czym oznajmiła:
– Ja i Justyna siadamy z przodu, chłopaki z Malwiną do tyłu.
Po usadowieniu się na swoich miejscach, Grzesiek zdał sobie sprawę, że tylna kanapa samochodu jest nieco za mała dla czworga pasażerów. Z pomocą przyszła jednak Malwina:
– Usiądź mi na kolanach – zaproponowała, choć w jej głosie dało się słyszeć wyraźne żądanie.
Grzesiek zrobił to bardzo chętnie. Po chwili Magda zwróciła się do swoich towarzyszy:
– To co, jedziemy?
Nikt się nie odezwał, co Magda uznała za odpowiedź twierdzącą. Zaraz potem włączyła silnik i z piskiem opon odjechała spod budynku hotelu.

*

Magda pędziła samochodem po ulicach miasta, wchodząc w zakręty z piskiem opon. Jechała bardzo nieprzepisowo — wyprzedzała kierowców jadących przed nią, a ponadto kilka razy przejechała na czerwonym świetle. Na całe szczęście nikt nie przechodził wówczas przez jezdnię. Na niebie kłębiły się ciemne chmury, zaś w powietrzu dało się wyczuć nadchodzącą burzę. Niekorzystna aura zapewne spowodowała, że ludzie pozamykali się w domach.
– I jak wam się podoba? – zwróciła się Magda do swoich towarzyszy.
Chłopaki byli wyraźnie podekscytowani. Lubili szybką jazdę. Adrenalina, która temu towarzyszyła, wyraźnie działała na nich korzystnie.
– Jest super – odparła Justyna. Po chwili wyjęła z torebki setkę czystej wódki i pociągnęła z buteleczki duży łyk. Wszyscy jednak byli tak rozemocjonowani, że nikt tego nie zauważył.
W pewnej chwili, kiedy wjeżdżała w kolejną ulicę, Magda z zawrotną prędkością przejechała obok komisariatu policji. Z początku nie zdawała sobie z tego sprawy. Zrozumienie przyszło do niej dopiero wówczas, gdy usłyszała syreny policyjne, a w lusterku wstecznym ujrzała pędzący za nią radiowóz.
– O żesz kurwa – zaklęła, a następnie jeszcze mocniej wcisnęła pedał gazu.
Nie zamierzała dać się złapać. Wprawdzie jej ojciec był właścicielem kilku hoteli w Kołobrzegu, przez co ów wybryk mógłby jej się upiec, aczkolwiek niewiele ją to teraz obchodziło.
Pędziła na oślep między ulicami. Przejażdżka, która z początku sprawiała wszystkim radość, teraz przerodziła się w prawdziwą panikę. Na domiar złego z nieba zaczął padać lekki deszcz, który kilka sekund później przerodził się w prawdziwą ulewę.
– Magda, zwolnij – powiedziała przerażona Justyna.
Magda jednak nie zamierzała jej słuchać. Radiowóz policyjny był już coraz bliżej, a ona zamierzała jak najprędzej go zgubić.
Była niczym w amoku.
Chcąc wyprzedzić srebrną Toyotę, Magda zjechała na lewy pas, jadąc tym samym pod prąd. Był to jej największy błąd, ponieważ z naprzeciwka z zawrotną prędkością nadjechał duży samochód dostawczy.
– O kur.... – zdążyła tylko powiedzieć Magda. Wcisnęła pedał hamulca, ale było już za późno. Samochód z wielkim impetem uderzył w jej Bmw, niemalże zgniatając prawą część pojazdu

*

Kilka minut później na miejscu zjawiła się karetka. Przyjechały też kolejne wozy policyjne, gdyż funkcjonariusze byli zmuszeni wstrzymać ruch do czasu, aż ciała osób zmarłych nie zostaną przewiezione do zakładu pogrzebowego.
Koniec końców okazało się, że ów tragiczny wypadek przeżyła jedynie Magda. Sanitariusze zachodzili w głowę jak to w ogóle możliwe, ponieważ logicznie rzecz biorąc, nie powinna mieć po temu żadnych szans. Później doszli do wniosku, że być może Magda przeżyła dzięki poduszce powietrznej, która uruchomiła się w momencie zderzenia.
Gdy ciała zmarłych wylądowały w kostnicy ich rodziny niezwłocznie zostały o tym poinformowane. Magdę zaś przewieziono do szpitala na OIOM.

*

Kiedy Magda wreszcie odzyskała przytomność, była bardzo zaskoczona faktem, iż nie może się ruszyć. Z początku nie wiedziała, co było tego przyczyną, lecz po chwili przypomniała sobie ów tragiczny wypadek, którego była przyczyną i mimowolnie zaczęła ronić łzy
Kiedy lekarz prowadzący oznajmił jej, że ma złamany kręgosłup, jest sparaliżowana od szyi w dół, nigdy już nie wstanie z łóżka, a ponadto prowadząc pojazd w tak brawurowy sposób zabiła wszystkich swoich towarzyszy, Magda wpadła w histerię. Czy to oznaczało, że tak teraz będzie wyglądało jej życie? Czy resztę swojej egzystencji miała przeleżeć w łóżku jak roślina?
Jakby na potwierdzenie swoich przypuszczeń, poczuła duże zgrubienie między nogami. Zaraz potem doszło do tego ciepło rozchodzące się po jej udach i tyłku i Magda zdała sobie sprawę, że oddała mocz w sposób niekontrolowany.
W tej samej chwili wydała z siebie przeraźliwy krzyk rozpaczy.

Oto piąty (ostatni) rozdział mojego opowiadania. Dajcie znać, czy się podoba i do przeczytania w kolejnych tekstach :)