Jedną z rzeczy na dzisiejszej liście pod tytułem "pchli targ" były szelki. Miałem ostatnio powtarzające się, wręcz natrętne czasami myśli pod tytułem: szelki, ogrodniczki, kombinezon. Po analizie stwierdziłem, że chodzi mi o podtrzymywanie pieluchy i brak uczucia ucisku w pasie - o jakieś inne odczucia tam na dole. Pieluchę oczywiście miałem ubraną na tą wycieczkę, szelki zostały szybko zlokalizowane i kupione, po drodze zatrzymałem się w maczku, żeby skorzystać z kabiny i od razu je ubrać. Powiem wam, że... Wow. Dokładnie o to mi chodziło. Spodnie pięknie trzymają pampersa tak, że czuć go cały czas. Uczucie tego luzu w pasie jest bardzo przyjemne. Było mi dużo wygodniej, niż w body (mam body abdl z szerokim zapięciem). Spodnie mam z wysokim stanem (bojówki) i po bokach mają takie malutkie klamry do ściągania w pasie, więc tym sobie je dopasowałem. Całe to ciśnienie zamiast paska rozeszło się przyjemnie na większej powierzchni: po podbrzuszu, pasie i brzuchu. No po prostu całkiem nowe uczucie! Trochę, jakby zamiast być ubranym - czułem się goły i tylko przykryty ubraniem. Niby to samo, ale jednak nie do końca P:. Także chyba mam nowy kink...
Pamiętam, że za dziecka nienawidziłem ogrodniczek i szelek. A teraz wielki powrót. Ale to pewnie jest częsty schemat. W każdym razie - polecam. Świetna inwestycja.
#szelki