#historia #public_play #kink #foto
Słuchajcie tego! Dzisiaj przeszedłem samego siebie i zrobiłem totalnie odjechaną rzecz. W życiu nie myślałem, że zdobędę się na coś takiego. Wyszło kompletnie spontanicznie bo sypnęły mi się plany na wieczór z przyjaciółmi. Lądowałem sobie po pracy, kiedy nagle dostałem powiadomienie o paczce do odbioru. Uniosłem brwi, bo w tym momencie miałem już gotowy plan. Paczka zawierała oczywiście pieluszki, ale nie byle jakie bo tym razem złożyłem sobie totalny miks. A w śród nich nowość na rynku (nie wiem, czy absolutna nowość, ale w miarę świeżynka): Abu Tiny tails! Aaaaaa! Czaicie to?! Pielucha cała zadrukowana w chamsko jednoznacznie ordynarny motyw furry! Jak je zobaczyłem pierwszy raz, to oczęta mi się zaświeciły. Tak soczyście słodko-upokarzającej rzeczy jeszcze nie widziałem. Jak tylko przyniosłem paczkę, od razu obejrzałem sobie wszystkie rodzaje, wyciągnąłem tą wybraną i wylądował w niej jeszcze booster. Trochę nie po mojemu, że nie sprawdzam najpierw pieluchy samej, ale mam ich kilka sztuk, więc bez wkładki pójdzie następna. Jak skończyłem ją zakładać, to poczułem się totalnie błogo. Taka dawka nowości, słodyczy, miękkość, mmm ^^. Coś we mnie pękło (chyba z podnietki) i zdecydowałem, że dorzucę do pieca i zrobię… Sesję w plenerze. Ubrałem najszybsze i najłatwiejsze do zrzucenia z siebie ubrania, spakowałem statyw, jakieś światełko i w drogę. Postanowiłem, że zrobię szybkie zakupy, bo pęcherz dawał już o sobie znać, a ja chciałem doprowadzić się do stanu mocnego parcia i najlepiej niemożliwości zrobienia tego inaczej, niż do pampersa - żeby doprawić jeszcze wrażenia. W międzyczasie wytypowałem kilka miejsc do tej akcji. W dwóch pierwszych co chwile kręcili się ludzie, a ja miałem zamiar zrobić coś więcej, niż tylko wysunąć brzeg pieluchy do zdjęcia. Ostatnią szansą okazał się park za obiektem sportowym, tylko że na tym obiekcie było absolutne zatrzęsienie ludzi na kortach, na boisku, wszystkie wielkie lampy powłączane, ale… Trochę znam teren i wiem, jak gęste są zarośla za tymi obiektami. Wiedziałem, że jak tego nie zrobię to nie wybaczę sobie tego i będzie mnie to drapało. Jak już miałem iść do lasku przypomniałem sobie, że mam jeszcze jedną rzecz, która będzie super pasować do klimatu. Wróciłem się do migusiem domu zgarnąć ów cudo i czmychnąłem po raz drugi na miejsce. Kilka szusów w ciemny las (zero oświetlenia tam już jest, ciemno jak w D mimo, że wokół są normalnie chodniki i ulice. Nikt o zdrowym rozsądku by się tam nie zapuścił – stwierdziłem. A nawet, jak to zrobi to najpewniej z latarką, więc będę widział. Jedyne ryzyko takie, że jak będę robić materiał, to sam będę musiał świecić i lampą telefonu i latarką, więc jeśli źle się schowam, to nieźle zaświecę… Grubą, jak poduszka pieluchą na dupsku… Zrobiło mi się przyjemnie gorąco na samą myśl, już byłem w jakimś innym stanie myślenia. Totalne wejście w tak zwany headspace (w tym przypadku kinkowy). Miejsce znalezione po kilku próbach, gdzie okazało się wcześniej, że na przykład ścieżka jest metr za mną (liście wszędzie, ciemności, wiadomo jak to jest) xD. Rozglądam się, zdejmuję plecak, wyciągam wszystko co trzeba. Ustawiam statyw, telefon, pilot do zdalnego cykania zdjęć, światło, kamera, akcja! Takiej adrenaliny i podniecenia nie czułem od bardzo dawna… Byłem kompletnie zaskoczony swoim zachowaniem, gdzie jakieś 10 lat temu umarłbym ze strachu przed nakryciem. Przebiegu sesji nie będę opisywać (po prostu coś z niej wrzucę), powiem tylko że zakończyła się bardzo przyjemnie, cieplutko i mokro oraz… zdecydowanie za grubo między nogami, żeby normalnie chodzić i żeby nie było widać tego wybrzuszenia. Całe szczęście było kompletnie ciemno, czarne ciuchy, ale kilka osób, które mnie mijały… No nie wiem. Plus skoro ja mijając te osoby czułem wyraźnie zapach ich dezodorantów, perfum i ogólny, to zapach zasypanej pudrem i zmoczonej pieluchy… Uch. Dreszcz. W każdym razie prawdziwa fala poszła w tą pieluchę, jak wróciłem do domu i wziąłem głęboki wdech i wydech. Wtedy dopiero wszystko „puściło”, nie było nawet co próbować powstrzymywać. To było prawdziwe niekontrolowane i niespodziewane zmoczenie – wow. Rawr.