Zainspirowany postem przedmówcy postanowiłem podzielić się z Wami moim opowiadaniem, które bazuje na prawdziwych wydarzeniach sprzed kilku lat. Zatytułowałem je "Spotkanie z Tatusiem". życzę miłej lektury:
Ewa była na siebie zła... Pierwsze spotkanie i od razu taka wpadka... Ale kto mógł przewidzieć... Stłuczka na skrzyżowaniu i spowodowany nią korek sprawiły, że zwyczajnie się spóźniła. NeoBus z Łodzi stał jeszcze przy stanowisku, a kierowca palił papierosa, oczekując na pasażerów, którzy mieli jechać dalej. Ale wysiadających już nie było...
Cholera, gdzie on się podział? Głupie kilka minut... Może poszedł do toalety? – myśli nerwowo przebiegały przez jej głowę... Ewa po raz kolejny spojrzała na zegarek... Od planowanego czasu przyjazdu NeoBusa minęło zaledwie siedem minut a ona od dłuższej chwili była już na dworcu... Głupie trzy czy cztery minuty... A może nie przyjechał? Może zwyczajnie z niej zakpił? Niepewnym krokiem weszła do budynku dworca, tym razem zupełnie nie zwracając uwagi na jego ciekawy wygląd – teraz to nie drewniane kratownice zaprzątały jej myśli... Ale hol dworca również był pusty... Ewa poczuła, że w jej oczach zaczynają rodzić się łzy...
Ewa? - usłyszała nagle za sobą ciepły głos. Odwróciła się i nagle... objęły ją mocne ręce wysokiego mężczyzny. Odruchowo, czując jego wewnętrzne ciepło, wtuliła się w niego jak mała dziewczynka i nieco żałosnym głosem zapytała:
Gdzie byłeś? Nie mogłeś poczekać? Był wypadek i ja... się spóźniłam. I... Nie było ciebie... Myślałam...
Myślałaś, że zakpiłem z ciebie? Że nie przyjechałem...
Ewa nie była w stanie dłużej powstrzymać łez... Teraz już łez radości i ulgi...
Tak... Tak... Myślałam, że... Ale dobrze, że jesteś...
Mężczyzna przytulił ją jeszcze mocniej i zaczął głaskać jej włosy...
Ewo... Jestem... Nie płacz... Poszedłem tu, niedaleko... Chciałem Ci dać to na przywitanie – mówiąc to, mężczyzna uwolnił ją częściowo z uścisku, aby... wręczyć jej różę... Była biała, ale krawędzie płatków miały intensywnie czerwony kolor.
Byłem w kwiaciarni, Ewo... Z Łodzi bym jej nie dowiózł... Gdy zobaczyłem, że Cię nie ma, pomyślałem, że zdążę... Przykro mi, że się przeze mnie zdenerwowałaś...
Ewa popatrzyła z niedowierzaniem na różę. Nigdy nie słyszała, żeby jakaś uległa dostała na przywitanie kwiaty od Mastera... Ale ten jest przecież nietypowy... Romantyk... Znów przytuliła się mocno... Nic nie mówiła, bo na chwilę zabrakło jej słów...
Jest tu... Jest... Przyjechał... – tym razem jej myśli zdawały się śpiewać z radości...
Ewo... Jest chłodno... Nie chcę, byś zmarzła... Znalazłaś jakieś fajne miejsce dla nas?
Tak... Jest takie miejsce... Dobrze, że już otworzyli lokale...
Bardzo dobrze... – w oczach jej gościa zamigotały wesołe iskierki – bo inaczej zostałby nam tylko skansen i ta zabytkowa stodoła, o której kiedyś Ci pisałem...
Policzki Ewy oblał lekki rumieniec, ponieważ bardzo dobrze pamiętała, co miało się wydarzyć w zabytkowej stodole. I wcale w tym momencie nie była pewna, czy jest aż tak bardzo zadowolona, że kawiarnie znów są czynne...
Chodźmy, to kawałeczek stąd... Jest przytulnie i są dyskretne kąciki... A wnętrze jest całkiem klimatyczne...
Mężczyzna spojrzał jej w oczy i bez wahania ujął ją za rękę – jakby znali się od lat, a nie ujrzeli po raz pierwszy kilka minut temu.
Prowadź więc, Ewo... Ciekaw jestem Twojego wyboru... A tak w ogóle to witaj – bo jak dotąd się nie przywitaliśmy...
Ewa odwróciła głowę by odpowiedzieć i niespodziewanie poczuła na swoim policzku gorący pocałunek...
***
U Szwejka rzeczywiście było klimatycznie – ceglano-kamienne ściany nadawały pomieszczeniu wygląd lochu, w którym Ewa gotowa była znaleźć się związana i naga, o ile tylko to jej gość byłby gospodarzem tegoż lochu. Jednak z całych sił próbowała nie dać tego po sobie poznać prowadząc z pozoru banalną rozmowę o wszystkim i o niczym. Obydwoje wiedzieli, że pomimo silnych emocji, jeszcze nie czas na snucie planów... Na razie trzeba się poznać, zbudować więź. Jednak fantazje i klimatyczne marzenia co chwilę wracały w rozmowie sprawiając, że Ewa stawała się coraz bardziej podniecona – zwłaszcza wtedy, gdy gość spoglądał w jej oczy wzrokiem, który zdawał się dostrzegać jej wnętrze... Jej myśli...
On wie... Wie, że jestem podniecona... Wie, że oddałabym mu się tu i teraz – na tym twardym stole... – takie myśli kotłowały się w jej głowie, powodując, że kilka razy zgubiła wątek rozmowy – ku delikatnemu rozbawieniu jej rozmówcy, który jednak taktownie naprowadzał ją w takich momentach na właściwy temat. A wszystkiemu przypatrywał się z portretu cesarz Franz Josef, zdając się kibicować niezwykłej parze...
***
Mniej więcej po dwóch godzinach zostali sami. Wcześniej mieli towarzystwo w postaci innej pary i starszego pana, który niespiesznie sączył piwo. Ewa była ciekawa, czy jej gość wykona jakiś ruch... Siedzieli obok siebie i ich dłonie czasami stykały się ze sobą... Kilka razy jej dłoń znikała na moment w wielkiej dłoni mężczyzny, ale, jak na razie, były to jedyne oznaki rodzącej się między nimi bliskości...
Wiesz... Teraz żałuję, że jednak nie powiedziałam ci, byś zarezerwował hotel – Ewa dopiero po kilku sekundach uświadomiła sobie, że wypowiedziała głośno myśl... nie... pragnienie, którego wypowiedzieć nie zamierzała. Szybko spojrzała na twarz gościa, licząc na to, że po długiej rozmowie nie jest już uważny i że umknęły mu słowa, których jeszcze usłyszeć nie powinien... Niestety... Napotkała jego badawczy wzrok, który zdawał się przepalać na wylot jej duszę...
Ewo... – usłyszała cichy szept – przysuń się do mnie bliżej...
Ewa bez słowa sprzeciwu wykonała tę prośbę... A może polecenie? Teraz ich ramiona stykały się ze sobą i czuła jego gorący oddech na szyi gdy tylko zwracał głowę w jej stronę. Od tego gorąca aż się jej kręciło w głowie... Nagle poczuła, że jego dłoń spoczęła na jej kolanie. Tak jak chciał, miała na sobie spódnicę przed kolana i rajstopy, przez które wyraźnie czuła niespodziewaną pieszczotę...
Ewo – znów szept – siedź spokojnie... Patrz na mnie... Nie chcę, żeby kelner zauważył, co się dzieje...
Ewa zdołała tylko skinąć głową... Z podniecenia brakowało jej tchu i w tym momencie z pewnością nie zdołałaby wypowiedzieć ani słowa... Jednak jej gość teraz już nie oczekiwał jej słów. W jego oczach zauważyła niezwykły blask, który całkowicie odbierał jej wolę...
Ewo... Rozchyl nogi...
Polecenie – bo tym razem to już na pewno było polecenie – zostało wykonane bez wahania. Ewa rozchyliła uda, pozwalając dłoni powoli po nich wędrować... Mężczyzna nie spieszył się... Nie musiał... Wiedział, że w tej chwili i w tym miejscu kobieta należy do niego, że zrobi wszystko, co on jej powie... A jednocześnie był niezwykle delikatny – jego dotyk był ledwie wyczuwalny, bardziej jak muśnięcie jedwabiu niż silnej, męskiej ręki... Ale Ewa wiedziała, że siłę tych dłoni poczuje jeszcze nieraz, przyjmując z nich zarówno ból, jak i rozkosz... Jej oddech powoli przyspieszał, podobnie jak i serce, które próbowało teraz wyrwać się z jej piersi. Mężczyzna patrzył na nią z dziwnym uśmiechem, napawając się jej bezradnością i uległością. Jego dłoń wędrowała coraz głębiej pod jej spódnicę... W końcu dotarła do miejsca, gdzie jej dalszą wędrówkę zatrzymały rajstopy i majteczki, tworząc iluzję przeszkody nie do pokonania. Palec mężczyzny zaczął pocierać przez materiał jej coraz bardziej wilgotną szparkę...
Ewo... To Ci się podoba, prawda? – pytanie było retoryczne, ale dziewczyna na wszelki wypadek skinęła głową, nie chcąc, by jej milczenie gość przyjął za zaprzeczenie...
Palec gościa dotknął teraz jej łechtaczki... Ewa jęknęła cicho. Jej usta drżały, a oddech był szybki i chwilami się rwał...
Ewo... Uspokój się... Nie chcemy, by ktoś zauważył, prawda? – palce gościa chwyciły mocno materiał rajstop i nagłym szarpnięciem rozerwały go. Teraz nie było już tak delikatnie... Palce powędrowały dalej, bezceremonialnie przesuwając na bok ten fragment jej majtek, który jeszcze w beznadziejnej walce starał się osłonić drogę do źródła rozkoszy...
Dziewczynka jest mokra... Bardzo mokra... – leciutka nutka ironii w głosie mężczyzny podziałała jak niezwykle silny afrodyzjak... Ewa znów jęknęła, tym razem głośniej... Gość spojrzał na nią surowym wzrokiem, jednak jego głos był nadal delikatny:
Ewo... Chcę, byś była cicho... Rozumiesz? Masz być cichutka jak myszka...
Ewa skinęła głową i zacisnęła wargi tłumiąc kolejny jęk gdy palec mężczyzny energicznie wtargnął w jej pochwę. Poczuła teraz, jak porusza się niby tłok w cylindrze...
Dobrze Ci, mała dziwko? Wiem, że tak... Dojdziesz tu zaraz dla mnie... Ale masz być cicho, słyszysz? Zupełnie cicho, kurewko...
Kciuk gościa dotknął jej łechtaczki w w miarę ruchów dłoni na przemian uciskał ją i ten nacisk zwalniał. Dziewczynie kręciło się w głowie... Chciała jęczeć, wzdychać... Chciała krzykiem oznajmić całemu światu, że oto nadchodzi jej rozkosz... Ale posłusznie zaciskała wargi i tylko jej oddech świadczył o tym, co się dzieje...
Teraz spójrz mi w oczy, córeczko – cichy szept rozległ się w głowie Ewy niczym wystrzał armaty... Córeczka... Jego córeczka... Spojrzała mu w oczy... Były pełne blasku, radości i dumy... Dziewczyna uśmiechnęła się i dała się porwać potężnej fali rozkoszy... Świat zawirował na chwilę w szalonym tańcu, a gdy w końcu znów zwolnił swój bieg Ewa tuliła się do mężczyzny objęta jego silnymi ramionami...
Na podstawie prawdziwych wydarzeń, dotyczących dwojga DOROSŁYCH OSÓB... 😁 Też tam byłem - ale miodu i wina nie piłem bo... miałem trochę zajęte ręce... Imię bohaterki zmienione...
#opowiadanie