"Wycieczka w góry" cz. 3 (ostatnia)

Gdy tylko Maluszek wstał, on i Mamusia wpakowali się do samochodu z poduszką i kocykiem dla Malucha i termosem pełnym herbatki. Nadeszła pora na powrót do domu, który jednak wiązał się z czymś przykrym. Maluszek wiedział, że gdy dojadą do domu, nie ominie go kara za wczorajsze piwo. Zresztą sam był sobie winny — po ostatnim razie gdy miał styczność z alkoholem poprosił Mamusię, by w następnym takim przypadku była dla niego stanowcza. Nie chciał więcej popełnić takich błędów jak ten wczorajszy.

Oczywiście stanowcza kara nie mogła przyjść od razu. W nocy Króliczek potrzebował o wiele więcej troski niż standardowo - musiał czuć się bezpiecznie i choć po części komfortowo. Taka też miała być podróż - nie mogła być smutna. Dlatego wypoczęty po śnie Promyczek wyglądał ciekawie przez okno, by jego "Oczko szpiega" zauważyło coś, czego Mamusia nie zgadnie.

— Moje oczko szpiega widzi coś.... Żółtego! — zawołał radośnie.
— Czyżby to była koparka? — zapytała Mama, zauważając roboty drogowe na drugim pasie jezdni.
— Skąd wiedziałaś?!
— Po prostu wiem, co zwraca Twoją uwagę.
— Teraz muszę znaleźć coś trudniejszego, tego nie zgadniesz!

***
[uwaga, dalsza część zawiera karę]

— Maluszku, pora na karę — poinformowała Mamusia. — Wiesz, że byłeś niegrzeczny i prosiłeś mnie ostatnio, żebym cię ukarała, kiedy następnym razem sięgniesz po alkohol, chociaż ci szkodzi.

Maluszek nic nie odpowiedział, tylko wpuścił głowę i pokiwał nią ze smutną miną. Mamusia usiadła na łóżku i przysunęła do siebie stojącego przed nią Maluszka. Zsunęła jego spodenki i bieliznę i pociągnęła go, żeby przełożył się przez jej kolana. Miał dostać lanie — gołą dłonią Mamusi na jego gołą pupę.

— Jeśli będziesz potrzebował przerwy, powiedz i przerwiemy.

Mamusia się nie wahała - obiecała mu stanowczość i wiedziała, że musi zmienić kolor jego pupy na czerwony, jeśli lekcja ma być dobrze zapamiętana. Raz po raz wymierzała mu klapsy, a Maluszek zaczął cicho pochlipywać. Pupa powoli zmieniała kolor, a Mama dalej ją klapsowała.

Po chwili przestała i zaczęła masować zaczerwienione pośladki.
— Maluszku, żeby mi to był ostatni raz, kiedy wypijesz alkohol, jasne?
— Tak, mamusiu.
Mama dała mu jeszcze cztery szybkie klapsy, żeby zakończyć lanie i pomogła mu wstać. Maluszek niemal od razu się w nią wtulił i zaczął łzami moczyć jej koszulkę. Mamusia naciągnęła mu ubrania, położyła się i pociągnęła go na siebie. Ułożył głowę w zagłębieniu jej szyi. Przez następne kilkanaście minut głaskała go po plecach, przytulała i szeptała uspokajające słówka. W końcu Maleństwo się uspokoiło.

— To co, pora na baję?
Maluszek pokiwał głową na tak.

The end


#opowiadanie #littleboy #mamadom