Jestem zwolenniczką spojrzenia na każdy układ indywidualnie. Dla jednych dyscyplina i kara będą poza ich granicami komfortu i szukają jedynie cukierkowej dynamiki w której będą czuć się bezpiecznie i komfortowo. O ile to nie wynika z nieprzepracowanych trudności to jest to w porządku. Z kolei dla innych najważniejszym elementem będą kary, tortury i będą tak układać aktywności by tych kar było jak najwięcej. Inni będą gdzieś po środku i będą potrzebowali trochę tego i tego w różnych proporcjach. Dla jeszcze innych to będzie po prostu kwestia całej tej infantylnej otoczki. Osobiście nie widzę sensu tej cukierkowej części kinku bo poczucie bezpieczeństwa, ciepła, zaopiekowania i troski to cechy zwyczajnej relacji więc tworzenie dynamiki dla takiego benefitu nie klei mi się. W zależności od tego jaki kink w danym momencie realizuję to albo z potrzeby poczucia wstydu i czerpania z tego satysfakcji albo z potrzeby poczucia czyjejś dominacji ale nie są tu motywacjami więź czy bezpieczeństwo bo to buduję nie kinkiem a po prostu byciem z drugą osobą. Generalnie wszystko się sprowadza do preferencji.
Moim zdaniem wszystko zależy od partnerów. Jedni robią teatrzyk, w którym osoba uległa coś przeskrobie, żeby móc dostać karę, u innych z kolei kara służy do autentycznej korekty zachowania.
Oczywiście, że jakieś kary muszą być.