#opowiadanie

Rozdział 2


Wieczorne odwiedziny



Arek wrócił ze szkoły kilka minut po piętnastej. Dorota zaś, w dalszym ciągu spała kamiennym snem. Tak twardym iż nie usłyszała nawet, jak syn otwiera drzwi. Obudziła się dopiero wówczas, kiedy Arek szturchnął ją lekko za ramię. Dorota była tak bardzo zdezorientowana owym gestem, że podskoczyła na łóżku, niczym rażona piorunem, omal z niego nie spadając. Reakcja matki rozbawiła Arka do tego stopnia, że wybuchnął intensywnym śmiechem, a z oczu popłynęły mu łzy.
Kiedy Dorota odrobinę się rozbudziła, zdała sobie sprawę, że po kilku wypitych lampkach wina (oraz odrobinie whisky), wciąż lekko boli ją głowa. Nie miała więc pewności, czy powinna wsiadać za kierownicę samochodu, ale mimo wszystko postanowiła zaryzykować. W głębi ducha żywiła nadzieję, że wieczorem ruch uliczny nie będzie zbyt duży i przez nikogo nie niepokojona bezpiecznie dojedzie do celu. Tym bardziej, że do domu Moniki nie było zbyt daleko.
Po krótkim czasie owych rozmyślań, Dorota oznajmiła synowi, że musi z nim porozmawiać. Arek od razu zaoponował, twierdząc, że zajęcia w szkole strasznie go zmęczyły i chciałby trochę odpocząć. Dorota była jednak nieustępliwa i Arek w końcu zgodził się zamienić z nią kilka słów.
Dorota milczała przez dłuższy czas, próbując zebrać myśli, a następnie oznajmiła synowi, że ma dla niego niespodziankę. Z racji tego, że Arek od zawsze uwielbiał niespodzianki, nie mógł się doczekać, aż matka powie mu coś więcej. Dorota dodała jednak, że nie może mu nic więcej zdradzić, gdyż wtedy nie byłoby niespodzianki. Poprosiła jedynie, by spakował swoje najpotrzebniejsze rzeczy.
Arek nie do końca rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi, lecz mimo to, zgodził się bez szemrania. Perspektywa owej niespodzianki tak bardzo go podnieciła, że niemal skakał z radości. Udał się więc do sypialni, by się spakować.
W tym samym czasie, Dorota przebywała w łazience, robiąc delikatny makijaż. Miała nadzieję, że dzięki temu choć w niewielkim stopniu zniweluje zmęczenie, malujące się na jej twarzy.
Gdy oboje byli już gotowi, opuścili mieszkanie i znalazłszy się na parkingu przed blokiem, skierowali się w stronę samochodu.

*

Do celu mieli tylko lekko ponad trzy kilometry. Dorota jechała dość szybko (niemalże naginając przepisy), by wreszcie znaleźć się w mieszkaniu Moniki i mieć to wszystko za sobą.
Arek siedział z przodu, pogrążony w milczeniu, bez przerwy się wiercąc. Wyraźnie było widać, że nie może doczekać się swojej niespodzianki. Dorota uśmiechnęła się pod nosem, widząc to. Uświadomiła sobie bowiem, że jej syn nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.
W pewnym momencie, kiedy już prawie byli na miejscu, Dorota zauważyła radiowóz nadjeżdżający z naprzeciwka i serce zaczęło walić jej jak młotem. Była święcie przekonana, że zaraz zostanie zatrzymana do kontroli i jeśli policjant każe jej dmuchać w alkomat, urządzenie z pewnością wykaże niewielką ilość alkoholu w jej organizmie.
Strach jednak minął tak szybko jak się pojawił, ponieważ okazało się, że policjant siedzący za kierownicą radiowozu nawet nie zwrócił na nią uwagi. Zamiast tego wyminął jej samochód i pognał dalej, jakby dokądś się spieszył.
Dorota odetchnęła z ulgą. Miała świadomość, że gdyby została zatrzymana do kontroli, tylko przysporzyłaby sobie problemów
Zwolniła nieco prędkość i skręciła na parking, gdzie w bloku na trzecim piętrze mieszkała Monika. Arek, zorientowawszy się, dokąd przywiozła go matka był nieco zdezorientowany. Nie protestował jednak. Uznał, że to wszystko ma związek z przygotowaną dla niego niespodzianką i wręcz nie mógł się jej doczekać.

*

Kiedy oboje weszli na trzecie piętro i znaleźli się przed drzwiami, Dorota nacisnęła dzwonek znajdujący się na ścianie i wewnątrz mieszkania dało się słyszeć głośny pisk. Przez moment czekali w bezruchu, po czym usłyszeli cichy odgłos kroków i chwilę później drzwi otworzyły się, a u ich progu stała Monika. Widząc gości, udała zdziwioną. Nie chciała, by Arek cokolwiek zauważył.
– Dorotka, Arek! – odezwała się, niemal wytrzeszczając oczy ze zdumienia – Jak miło was widzieć!
Oboje uśmiechnęli się półgębkiem, a następnie Dorota powiedziała:
– Cześć, Monisiu. Możemy wejść?
Monika energicznie pokiwała głową.
– Oczywiście, wchodźcie.
Dorota i Arek przestąpili przez próg, po czym Monika zamknęła za nimi drzwi.

*

Po wejściu do pokoju, Dorota i Arek usiedli przy dużym stole. Przez moment nikt się nie odzywał, aż w końcu Monika zapytała:
– Napijecie się czegoś?
Dorota i Arek namyślali się przez chwilę.
– Wystarczy odrobina coli, ciociu – odezwał się Arek.
Monika pokiwała głową z uśmiechem.
– Oczywiście. A dla ciebie Dorotko? – zwróciła się do swojej partnerki.
– Może szklankę wody mineralnej – poprosiła.
– Jasne, już się robi – odparła, a następnie odwróciła się na pięcie i niemal wbiegła do kuchni.

*

Gdy Monika wróciła do pokoju z trzema szklankami, pełnymi napojów, usiadła przy stole obok gości, a następnie obie z Dorotą zaczęły konwersować na mało znaczące tematy, dotyczące życia codziennego. Arek przysłuchiwał się temu niechętnie, gdyż niezbyt go to interesowało. Zamiast tego pił (przy pomocy plastikowej słomki)colę, co rusz zastanawiając się, kiedy wreszcie otrzyma swoją niespodziankę.
Po upływie dwudziestu minut, Dorota wzdrygnęła się, otwierając szeroko oczy, a następnie powiedziała z udawanym lękiem w głosie:
– Poczekacie chwilę? Muszę zejść na parking. Przypomniało mi się, że chyba nie zamknęłam drzwi od samochodu.
Arek słysząc to, zrobił zdziwioną minę. Sam nie do końca pamiętał, czy tak było w istocie.
– To idź – powiedział i zaraz dodał: – Tylko wracaj szybko.
Dorota uśmiechnęła się.
– Jasne, zaraz będę.
Powiedziawszy to, wstała z krzesła i wychodząc, skinęła porozumiewawczo głową w stronę Moniki. Kobieta natychmiast zrozumiała jej mowę ciała.
Arek na powrót zajął się piciem coli (był tak pochłonięty tą czynnością, iż nawet nie zauważył, że Dorota i Monika w milczeniu przekazały sobie wiadomość), zachwycając się jej smakiem. Uwielbiał ten napój i mógł go pić litrami.

*

Chwilę po tym, jak Dorota udała się na parking przed blokiem, Monika przeprosiła Arka i poszła do sypialni. Chłopak w dalszym ciągu popijał colę (której zostało mu już niewiele), spokojnie czekając na powrót matki, lecz kiedy minęło piętnaście minut, a ona wciąż nie wracała, zaczął się niepokoić.
Słysząc za oknem warkot przejeżdżających ulicą samochodów, nagle poczuł, że ogarnia go lęk. Jakoś intuicyjnie przeczuwał, że skoro matka do tej pory nie wróciła, to zapewne stąd odjechała.
Arek wstał więc z krzesła, a następnie podszedł do otwartego na oścież okna i wyjrzał przez nie, wychylając się tak mocno, że omal przez nie nie wypadł. Widok z okna wiódł prosto na parking, przez co chłopak mógł z powodzeniem lustrować wzrokiem wszystkie stojące na nim samochody. Przez dłuższy czas obserwował parking i gdy zauważył, że nie ma tam czarnego opla jego matki, poczuł tak wielki strach że serce omal nie podeszło mu do gardła. Nie miał pojęcia, czemu matka go okłamała. Obiecała przecież, że zaraz będzie z powrotem.
Po chwili, Arek zaczął tłumaczyć sobie absencję matki wyjazdem do sklepu. Głęboko wierzył, że zamierzała kupić mu prezent. A że wybranie czegoś konkretnego zawsze zajmowało jej dużo czasu, toteż ów argument był dobrym wytłumaczeniem co do tego, czemu jeszcze nie wróciła.
Niespodziewanie z objęć własnych myśli, wyrwał go słyszany za plecami, piskliwy głos Moniki:
– Na co tak spoglądasz, Areczku?
Arek energicznie odwrócił głowę, robiąc zakłopotaną minę. Nie zamierzał mówić Monice prawdy. Wiedział, że i tak nie wzięłaby jego słów na poważnie. Wyznał więc z udawaną ironią:
– Na nic, ciociu. Po prostu podziwiam krajobraz.
Monika rzuciła mu zdziwione spojrzenie, mając nadzieję, że mimo wszystko Arek niczego nie podejrzewa. Nie chcąc dawać mu więcej czasu do namysłu, oznajmiła:
– Nieważne – zaraz potem ruchem ręki wskazała na drzwi od sypialni i dodała: – Chodź ze mną. Pokażę ci coś fajnego.
Na dźwięk owych słów, Arek poczuł wszechogarniającą go radość. Wiedział bowiem, że ma to związek z niespodzianką, którą przygotowała dla niego matka.
Z uśmiechem na ustach ruszył więc do sypialni. Po chwili Monika otworzyła przed nim drzwi i oboje weszli do środka..

Oto drugi rozdział naszego opowiadania. Dajcie znać, czy wam się podoba, a już wkrótce pojawi się kolejny :)

Pomysłodawca: my.world.image
Wykonawca: Marek