Myślę że tak. Wciąż jeszcze dużo przede mną prostowania takich podświadomych przejawów braku akceptacji ale najgorsze dawno za mną. Wszystko do wypracowania odpowiednią edukacją
Teraz w miarę akceptuję, choć można by nad tym jeszcze popracować, ale po rozstaniu z braku akceptacji była tragedia. Nie mogłem sobie z tym poradzić. Na szczęście zrozumiałem, że to co robię to nic złego i po prostu źle trafiłem.
Może nie każdy/każda z nas jesteśmy abdl bo podświadomie tęsknimy za byciem kochanym tak bezinteresownie jak dziecko. Rozstania są bolesne i wtedy niestety pojawia się hejt. Ale każdy i każda z Nas jest cudem. O tym musimy pamiętać, szczególnie wtedy gdy ktoś nas krzywdzi. Jesteśmy cudem! A to, że ktoś nie potrafi zrozumieć albo nie chce zrozumieć czym jest ABDL jakie jest w tym podłoże psychiczne kwestia uczuć, wrażliwości, dziecięcego zaufania to już problem tej osoby. Ja w pełni akceptuje to że jestem ABDL choć też miałem z tym problem.
Ja tak każdy ma swój charakter i dziwactwa ja to lubię
Spojrzałem na Twój profil i widzę że masz 18 lat - w tym wieku dokładnie czułem się tak jak Ty. W dodatku pochodzę z dość hmm konserwatywnej rodziny więc no tym bardziej samoakceptacja była dla mnie utrudniona. Przyszła ona dopiero tak jak miałem ok. 21 lat, była to długa mentalna droga. Jeszcze dochodzi kwestia płci i wymagań społecznych, no a chłopak w kolorowym pampku, onesie i smoczku naraża się na duży ostracyzm. Powiem, Ci że nie wiem co mi tak dokładnie pomogło zaakceptować i jak sama widzisz był to dosyć długi proces. Chyba najbardziej to myśl z poczuciem wyjątkowości, że moje ABDL to żadna moja skaza a "talent" czy wyjątkowość.
Po każdej zakończonej relacji przez jakiś czas czuję się jak gówno ale to ze względu na to że nigdy nie trafiłem na partnerkę która by to akceptowała. Wiem że było by o wiele prościej gdyby mnie to nie kręciło, ale jest to coś co mi się podoba, i jeżeli poznam partnerkę ktora też będzie to lubiła, to napewno relacja bedzie silniejsza niz normalnie
Różnie to bywa. Czasami mam wrażenie, że moje upodobania mogą mi lekko wadzić, ale ogólnie rzecz biorąc, to akceptuję moje różne "dziwactwa". Wiadomo, że od zawsze się z kryję z moimi kinkami, bo wiem jak zareagowałaby większość normików, ale raczej nie pamiętam braku akceptacji z mojej strony. Przeważnie jeśli coś mnie kręciło lub spróbowałam i się spodobało, to po prostu nie walczyłam z tym. Wiedziałem że nikomu nie robię tym krzywdy i to mi wystarczyło i starcza do tej pory. Jedynie czasami miewam poczucie, że może to być lekka przeszkoda.
No w 90% tak.
Jeśli kocha to powinien zrozumieć jeśli zostawi to nie płacz za nim widocznie tak musiało być